TROTYL na WRAKU TUPOLEWA: Czy trotyl ROZERWAŁ Tu 154M?

2012-10-31 11:14

Ta informacja wczoraj od rana do białego rozpalała emocje nie tylko zwykłych Polaków, ale też najważniejszych osób w państwie. „Rzeczpospolita” napisała bowiem, że we wraku prezydenckiego samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem, wykryto duże ilości pozostałości po materiałach wybuchowych. Miały się one znajdować na siedzeniach pasażerów maszyny oraz fragmentach skrzydła. A to uprawdopodabniałoby tezę o zamachu na Tu-154M. Jednak śledczy, którzy zajmują się wyjaśnianiem przyczyn tragedii, dementują te doniesienia i nazywają je szukaniem sensacji.

„Trotyl na wraku tupolewa” – krzyczała wczorajsza jedynka „Rzeczpospolitej”. Pozostałości tego materiału wybuchowego, a także nitrogliceryny miały zostać odnalezione na poszyciach 30 foteli pasażerów oraz śródpłaciu samolotu, w miejscu łączenia kadłuba ze skrzydłem. Nie dość tego. Ich ślady miały zostać stwierdzone również w miejscu, w którym doszło do katastrofy, a także na dopiero odnalezionych fragmentach wraku. Natomiast stężenie  miało być tak duże, że w urządzeniach służących do ich wykrywania miało zabraknąć skali!  Wniosek nasuwał się sam: doszło do zamachu!

BOR sprawdzał samolot

 

Służby państwowe odpowiedzialne za bezpieczeństwo lotu do Smoleńska  zdecydowanie zaprzeczają tym informacjom. – Samolot Tu-154M przed wylotem z Warszawy do Smoleńska był bardzo dokładnie sprawdzony przez naszych funkcjonariuszy, a także przy pomocy psa. To rutynowe sprawdzenie, które ma miejsce przed każdym wylotem prezydenckiego samolotu. Nie zostały wykryte żadne niebezpieczne substancje – poinformował rzecznik BOR Dariusz Aleksandrowicz. Wyklucza też, że takie materiały mogły zostać wniesione na pokład tuż przed wylotem maszyny.

Służby państwowe odpowiedzialne za bezpieczeństwo lotu do Smoleńska  zdecydowanie zaprzeczają tym informacjom. – Samolot Tu-154M przed wylotem z Warszawy do Smoleńska był bardzo dokładnie sprawdzony przez naszych funkcjonariuszy, a także przy pomocy psa. To rutynowe sprawdzenie, które ma miejsce przed każdym wylotem prezydenckiego samolotu. Nie zostały wykryte żadne niebezpieczne substancje – poinformował rzecznik BOR Dariusz Aleksandrowicz. Wyklucza też, że takie materiały mogły zostać wniesione na pokład tuż przed wylotem maszyny.

 

W sprawie głos zabrała też wojskowa prokuratura, która była zleceniodawcą badań w Smoleńsku. Jej opinia była jednoznaczna. Żadnego trotylu nie znaleziono. – Nie jest prawdą, że w wyniku przeprowadzonych czynności i badań stwierdzono, że na próbkach zarówno z wnętrza samolotu, jak i poszycia skrzydła znajdują się ślady trotylu, jak i nitrogliceryny. Nie stwierdzono również takich substancji na centropłacie samolotu, w miejscu łączenia kadłuba ze skrzydłem. Wyników takich nie przyniosło również badanie miejsca katastrofy, gdzie jakoby odkryto wielkogabarytowe szczątki rozbitego samolotu – mówił płk Ireneusz Szeląg. I jak wyjaśniał, dopiero badania laboratoryjne, które potrwają nawet 6 miesięcy, wyjaśnią, czy można mówić o istnieniu śladów materiałów wybuchowych.

W sprawie głos zabrała też wojskowa prokuratura, która była zleceniodawcą badań w Smoleńsku. Jej opinia była jednoznaczna. Żadnego trotylu nie znaleziono. – Nie jest prawdą, że w wyniku przeprowadzonych czynności i badań stwierdzono, że na próbkach zarówno z wnętrza samolotu, jak i poszycia skrzydła znajdują się ślady trotylu, jak i nitrogliceryny. Nie stwierdzono również takich substancji na centropłacie samolotu, w miejscu łączenia kadłuba ze skrzydłem. Wyników takich nie przyniosło również badanie miejsca katastrofy, gdzie jakoby odkryto wielkogabarytowe szczątki rozbitego samolotu – mówił płk Ireneusz Szeląg. I jak wyjaśniał, dopiero badania laboratoryjne, które potrwają nawet 6 miesięcy, wyjaśnią, czy można mówić o istnieniu śladów materiałów wybuchowych.

 

Kaczyński atakuje

Do sensacyjnych doniesień „Rz” oraz późniejszej reakcji Jarosława Kaczyńskiego (czytaj tekst poniżej) odniósł się premier Donald Tusk (55 l.). – Trudno wyobrazić sobie współdziałanie Polaków w sytuacji, w której lider polityczny ubiegający się o władzę dzieli ludzi w sposób kategoryczny na zwolenników tezy, że rząd współuczestniczył w zbrodni zabójstwa prezydenta i 95 obywateli w katastrofie smoleńskiej. Nie sposób ułożyć sobie życia w jednym państwie z ludźmi formułującymi tego typu wnioski – mówił. Reakcja prezesa PiS była natychmiastowa. – Nie wiem, czy pan Tusk chce mnie zamordować, czy też ograniczyć do banicji? – ripostował Kaczyński, wyjaśniając, że podtrzymuje opinię o zamordowaniu pasażerów Tu-154M. Wieczorem do zarzutów prokuratury odniosła się „Rzeczpospolita”. „Popełniliśmy błąd, pisząc dziś o trotylu i nitroglicerynie. To mogły być te składniki, ale nie musiały” – napisała  redakcja w oświadczeniu. Ale po kilku godzinach wycofała się ze sformułowania o błędzie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki