Upiorne okoliczności zbrodni w Lisowie. Rzucił się na żonę z siekierą, kiedy spała?

2019-09-21 6:15

Jednym ciosem omal nie odrąbał Ewie ramienia. Kolejne spadły na jej głowę i twarz. Gdy nadbiegli sąsiedzi, leżała na łóżku w kałuży krwi. Prawdopodobnie spała, gdy napastnik dopadł ją z siekierą. Cudem przeżyła jego atak, ale dziecko, które nosiła pod sercem, umarło. Tej potwornej zbrodni dokonał mąż kobiety, zawodowy żołnierz. Wczoraj wojskowi śledczy przedstawili mu zarzuty. Grozi mu dożywocie.

Lisów to mała wieś nieopodal Radomia. Tu na początku roku zjawił się 34-letni Paweł ze swoją żona Ewą (37 l.) i z 5-letnim synkiem. - Kupili domek, trochę go odnowili, niedawno skończyli ocieplać – mówią mieszkańcy wsi. Słabo znali tę rodzinę, bo utrzymywała kontakt tylko z sąsiadką z przeciwka. Czasem zostawiali u niej synka. Tak też zdarzyło się w środę wieczorem.

- On poszedł do niej z dzieckiem i powiedział, że musi porozmawiać z żoną, a nie chce, żeby mały przy tym był. A jak wrócił, to wyznał, co się stało – opowiadają mieszkańcy Lisowa, którzy błyskawicznie zjawili się na miejscu zbrodni. To co ujrzeli było przerażające. - Kobieta dostała kilka ciosów siekierą, ostrzem i obuchem. Jedno ramie było niemal odrąbane, twarz i głowa całe w ranach. Makabra – mówią.

Tymczasem Paweł był jak w amoku. Wioskowi musieli go siłą przytrzymać do przyjazdu policji. Niemal równocześnie przyjechało też pogotowie, bo okazało się, że Ewa będąca w ósmym miesiącu ciąży przeżyła atak. Błyskawicznie trafiła do szpitala w Radomiu. Ona walczy o życie, ale dziecko, które nosiła, umarło.

W czwartek żołnierz został przewieziony do Warszawy, a wczoraj zajęli się nim śledczy z wydziału wojskowego Prokuratury Okręgowej. Gdy zamykaliśmy to wydanie gazety, nie były jeszcze znane szczegóły przesłuchania, ani zarzuty jakie postawiono mężczyźnie, choć zapewne śledczy poznali już motyw tej wstrząsającej zbrodni.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki