Urodziłem się 11 listopada 1918 jak Polska

2008-11-10 3:00

Pan Franciszek Lisowski przyszedł na świat w dniu, w którym Polska po 123 latach niewoli odzyskała niepodległość.

- Wesołe jest życie staruszka - Franciszek Lisowski podśpiewuje i ochoczo rąbie drzewo. O takiej sprawności w jego wieku większość z nas będzie mogła jedynie pomarzyć. Pan Franciszek jutro kończy 90 lat. Urodził się 11 listopada 1918 roku, czyli w dniu, w którym skończyła się I wojna światowa, a Polska odzyskała niepodległość. - Trzymam się dobrze... jak Polska - mówi ze wzruszeniem nasz dostojny jubilat.

Kondycji dziarskiemu 90-latkowi niejeden może pozazdrościć. Pan Franciszek tryska humorem. Twierdzi, że ma receptę na długowieczność. - Wystarczy zachować pogodę ducha, a zamiast tworzyć konflikty, trzeba je rozładowywać - przekonuje z uśmiechem nasz bohater.

Pan Franciszek jest chodzącą skarbnicą wiedzy historycznej. Urodził się i wychował w Wilnie. Dobrze też pamięta Józefa Piłsudskiego.

- Miałem 12 lat, gdy ze szkołą witaliśmy marszałka. Przyleciał awionetką i przesiadł się do odkrytego samochodu. Do tej pory mam przed oczami jego widok - jak z jedną ręką wspartą na szabli drugą nam salutuje. Jednak największe wrażenie zrobiły na mnie te jego sumiaste wąsy - opowiada z przejęciem Franciszek Lisowski (90 l.).

Naszego jubilata nie oszczędziły okrutne wojenne losy. W czasie wojny walczył w szeregach Armii Krajowej. Widział tragedię tysięcy ludzi i krwawe mordy na wileńskich Ponarach.

Po wojnie jego rodzinę przesiedlono z Wilna do Olsztyna. - Jak tylko się w poniemieckim domu osiedliliśmy, to ci z bezpieki mnie nachodzili, żebym z nimi współpracował. Cudem udało mi się wykręcić - opowiada dziarski 90-latek z dumą, że nie dał się złamać.

A my życzymy tak doskonałej formy jeszcze przez wiele lat Panu, Panie Franciszku i... Polsce, oczywiście.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki