Wakacje zagrożone - powódź zatruje Bałtyk

2010-05-27 15:11

Powódź powoli ustępuje, ale to nie koniec koszmaru. Wczoraj czoło fali powodziowej dotarło do ujścia Wisły i tysiące hektolitrów mętnej wody wlały się do Bałtyku. Wraz z nimi do morza dostały się śmiertelnie niebezpieczne dla człowieka bakterie, które powódź wypłukała z cmentarzy, wysypisk śmieci i szamb.

Naukowcy alarmują, że skażenie Bałtyku może być tak duże, że trzeba będzie zamknąć kąpieliska. - Sytuacja na morzu robi się straszna - ostrzega prof. Grażyna Kowalewska (59 l.), kierownik Pracowni Chemicznych Zanieczyszczeń Morza Instytutu Oceanologii PAN w Gdyni.

Już od prawie dwóch tygodni powodzianie walczą z katastrofalnymi skutkami powodzi. Woda opada, odkrywając odrażające skutki: wśród błota wala się masa potopionych, rozkładających się trupów zwierząt. Wszędzie jest pełno cuchnących śmieci, które wypłynęły ze śmietników. Rozmytych zostało wiele grobów na zalanych cmentarzach.

Wszystkie te siedliska bakterii zostały wypłukane przez wartki nurt fali powodziowej. A teraz to świństwo dostało się do Bałtyku. - Do morza z wodą popowodziową trafiło mnóstwo bakterii, chemikaliów, substancji odżywczych typu azotany, fosforany, a do tego zawartość szamba - wymienia prof. Grażyna Kowalewska (59 l.), kierownik Pracowni Chemicznych Zanieczyszczeń Morza w Gdyni.

- Tego rodzaju pożywka spowoduje dodatkowy wzrost glonów, w tym niebezpiecznych sinic wydzielających silnie toksyczne substancje mogące powodować alergie, a nawet nowotwory. Przy ciepłym lecie na przełomie lipca i sierpnia ich wzrost będzie bardzo duży - dodaje nasz ekspert.

Najgorsza sytuacja będzie w Zatoce Gdańskiej. To tu, w tak zwanej Głębi Gdańskiej (118 m), będzie zbierać się najwięcej zanieczyszczeń.


Skażony zostanie także Zalew Szczeciński. Szczególne niebezpieczeństwo stwarzają sinice, których pojawienie się oznacza zamykanie kąpielisk. Toksyny produkowane przez te glony uszkadzają m.in. wątrobę. Najgroźniejsze z nich - cytotoksyny - powodują raka.

Przepływ wody w Bałtyku zależy przede wszystkim od wiatru, a wszystko zmienia się z godziny na godzinę. Zanieczyszczenia mogą przemieszczać się z morskimi falami nawet po kilkadziesiąt kilometrów, zagrażając wszystkim napotkanym kąpieliskom.

- To będzie straszne dla Bałtyku - ostrzega prof. Kowalewska. - Zagrożenie chemiczne w wodzie to bomba zegarowa. Wszyscy zastanawiają się tylko nad tym, co dzieje się w głębi kraju, a sytuacja morza też będzie bardzo zła. Trudno przewidzieć, jak bardzo - dodaje profesor.

Także sanepid ostrzega: - Trzeba się spodziewać chorób zakaźnych, salmonelli, pałeczek coli - wylicza Ewa Dawidziuk (60 l.), zastępca dyrektora koszalińskiego sanepidu. - Od czasu, gdy woda wlała się do Bałtyku, zwiększyliśmy kontrole kąpielisk - dodaje.

Kontakt ze skażoną wodą może wywołać dur brzuszny, owrzodzenie, tężec, wirusowe zapalenie wątroby typu A. Nawet odkażanie nie niszczy chemikaliów, w tym azotanów mogących powodować u niemowląt śmiertelną sinicę.

Im szybciej skończy się powódź i nastąpi poprawa pogody, tym lepiej dla ludzi i... dla Bałtyku. Na razie nadciąga kolejny niż i opady. A taka aura spowoduje spowolnienie usuwania skutków powodzi i zwiększy zagrożenie, również epidemiologiczne.

Prof. Grażyna Kowalewska (59 l.), Polska Akademia Nauk:
Morze będzie skażone

- Zagrożenie chemiczne w wodzie to bomba zegarowa. Wszyscy zastanawiają się tylko nad tym, co w związku z powodzią dzieje się w głębi kraju. Tymczasem sytuacja morza też będzie bardzo zła. Trudno przewidzieć jak bardzo.

Stanisław Szpakiewicz (62 l.), właściciel ośrodka „Delfin” w Unieściu:
To będzie katastrofa

– To byłaby katastrofa dla wszystkich prowadzących pensjonaty, hotele i ośrodki nad morzem. To tak jakby nie było sezonu. Nie wyobrażam sobie tego, żeby plaże zostały zamknięte. Taki scenariusz do mnie nie dociera.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki