Wdowy po Snajperze

2008-01-24 20:26

Szczerze się nienawidzą! Już niedługo minie rok od samobójczej śmierci ich ukochanego i wszystkie cztery wybierają się na jego grób.

Choć z żadną nie wziął ślubu, każda z nich czuje się pełnoprawną wdową po Stanisławie Antczaku - "Snajperze" ze Szczecina. Wciąż go kochają. Kłócą się, która z nich ma postawić na cmentarzu murowany pomnik.

Magda: - Kochał tylko mnie!

- Byłam jego miłością prawie 10 lat. Kochał tylko mnie! - uśmiecha się przez łzy Magda (54 l.), kucharka w jednej z najlepszych szczecińskich restauracji. Była od niego o 12 lat starsza. - Wiedziałam, z kim mam do czynienia. Przecież przez większą część naszej znajomości Stasiek siedział w więzieniu. Próbowałam się odkochać, ale nie potrafiłam.

Antczak nigdy z nią nie zamieszkał, ale był stałym gościem w jej skromnym mieszkanku w dzielnicy Zdroje. Pojawiał się i znikał. Wykorzystywał mieszkanie Magdy jako kryjówkę. Także podczas największej obławy w lutym w 2007 r.

- Domyślałam się, że może spotykać się z kimś jeszcze na boku! Ale miał takie piękne oczy... I był taki męski. Nie potrafiłam się mu oprzeć - zwierza się Magda.

Marzena: - W łóżku był sprawny jak dwudziestolatek!

Mieszka w małej wsi pod Szczecinem. Ma 40 lat. Jest bezrobotna. Wychowuje samotnie nastoletnią córkę. Antczaka poznała w 2006 roku przez przypadek, przez znajomą. Po paru niezobowiązujących telefonach pewnego dnia zjawił się pod jej domem z butelką wina i bukietem pięknych kwiatów. I został...

- Był bardzo opiekuńczy. I naprawdę bardzo dobry dla mnie i córki! - wspomina Marzena. - Wstawał rano, robił dla córki śniadanie. Sprzątał w domu. Czasami znikał na kilka dni. Mówił, że wyjeżdża w interesach. Kiedy wracał, dawał jej pieniądze. - A w łóżku był sprawny jak dwudziestolatek! - rumieni się kobieta. - Jak można się w kimś takim nie zakochać? Przeżyłam z nim raj na ziemi!

Po 7 miesiącach ich romansu Antczak nagle zniknął. Wkrótce do drzwi domu Marzeny zapukali policyjni antyterroryści. Dopiero wtedy kobieta dowiedziała się, że jej ukochany jest poszukiwanym od dawna bandytą. I że odszedł od niej do innej, fryzjerki...

Marzena wszystko mu wybaczyła. - Wiedziałam, że ma problemy, że unika ludzi, jakby się chował przed kimś... Ale to nie miało dla mnie żadnego znaczenia!

Marzena do dziś nie wierzy w samobójczą śmierć swojego kochanka. I cały czas trzyma w szafie jego koszulę. Jedyną pamiątkę, jaka jej po nim została.

Jolanta: - Zrobiłabym dla niego wszystko

Właśnie dla niej Antczak rzucił Marzenę. Mieszka na zachodnich przedmieściach Szczecina. Ma 44 lata. To ona zorganizowała pogrzeb "Snajpera". - Najbliższa rodzina odmówiła jego pochowania - opowiada Jolanta. - A przecież każdemu z nas należy się godny pochówek!

Antczaka poznała przez znajomego. Po paru ekscytujących wieczorach wynajęła małe mieszkanko i zamieszkała razem ze swoim ukochanym, opłacając wspólne sielskie życie z pieniędzy, które dostawała od... swojego wielbiciela z Niemiec.

- Na początku nie wiedziałam, że Stasiek jest poszukiwany. Później nie miało to dla mnie żadnego znaczenia! Przecież ja go kocham i zrobiłabym dla niego wszystko! Więcej nie będę o tym mówić, bo mnie to za dużo kosztuje! - ucina i szybko zamyka drzwi.

Dorota: - Obiecał mi ślub

Mówiła do niego Antoś. Poznała go przez męża, z którym Antczak siedział w więzieniu.

- Nigdy nie uwierzę, w to co pisały o nim gazety! - mówi Dorota. W małej wiosce pod Łobzem, gdzie mieszka, Antczak ostatni raz był miesiąc przed śmiercią. - Przespał kilka nocy w piwnicy, a później poszedł. Dałam mu parę gorszy. Chciałam, żeby został na dłużej. Obiecywał mi, że jak to się wszystko skończy, pobierzemy się. Tak naprawdę Antoś tylko mnie kochał! Inne się dla niego nie liczyły! - szlocha Dorota (37 l.).

Dla Antczaka rozwiodła się z mężem. - Dopiero Antoś pokazał mi, jak wygląda prawdziwe życie! Mój mąż nigdy mnie nie przytulił, nie pocałował, a jak chciał seksu, to mnie po prostu brał, nie pytając, czy mam na to ochotę! - opowiada Dorota. - Antoś był jego całkowitym przeciwieństwem. Był czuły i dobry. Opiekuńczy i szarmancki.

Wojna na cmentarzu

Magda przez kilka miesięcy szukała grobu ukochanego. Teraz przynajmniej raz w tygodniu odwiedza cmentarz.

Zawsze przynosi różę. - Nasza miłość zaczęła się od takiej róży! Przyniósł ją dla swojej dziewczyny, która pracowała razem ze mną na kuchni, a że jej nie było, róża trafiła do mnie! - opowiada Magda.

Magda chciałaby postawić "Snajperowi" murowany pomnik. Uparła się, że postawi go nawet wbrew Jolancie, która ma prawa do grobu Antczaka. Ostatnio Magda spotkała przy mogile Marzenę. Powiedziała, że jej nienawidzi. O mały włos nie doszło do bójki. Marzena za to szczerze przyznaje się, że nienawidzi Jolanty, bo sama chciała pochować Antczaka, a Jolanta ją uprzedziła.

W rocznicę samobójczej śmierci szczecińskiego "Snajpera" przy grobie pojawią się cztery wdowy.

On sterroryzował Szczecin

Stanisław Antczak (41 l.) budził paniczny strach w Szczecinie. Szukały go setki policjantów. Uznano go za najbardziej niebezpiecznego bandytę w Polsce. Za jego głowę wyznaczono nagrodę. Zrobiło się o nim głośno, kiedy 7 lutego ub.r. postrzelił Albina Majkowskiego, rzecznika szczecińskiego SLD, który stanął w obronie napadniętych na ulicy kobiet. Napastnik miał kominiarkę i pistolet z celownikiem laserowym, dlatego ochrzczono go Snajperem. Policjanci skojarzyli go ze wcześniejszymi włamaniami, napadami, podpaleniami. Trop prowadził do Antczaka, który w 2005 roku uciekł z więzienia w Goleniowie, gdzie odsiadywał wyrok za serię napadów z użyciem noża. 22 lutego, po obławie z użyciem psów i helikoptera, policja trafiła na kryjówkę "Snajpera" w Puszczy Bukowej. Bandzior popełnił samobójstwo.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki