Wszyscy jesteśmy winni upadkowi stoczni

2008-09-05 11:00

Obecna katastrofalna sytuacja polskich stoczni jest wynikiem wielu błędów i zaniechań.

Przede wszystkim to efekt braku ciągłości w polityce prowadzonej przez Ministerstwo Skarbu Państwa. Każdy rząd, gdy tylko jest to możliwe, powinien racjonalnie kontynuować działania poprzedników, a nie bawić się w ciągłe rozliczenia. Tymczasem kolejne wybory parlamentarne przynoszą wymianę ekipy administracyjnej, która nie czerpie z wcześniejszych doświadczeń. Wiadomą rzeczą jest, że ciągłe zmiany kadrowe nie służą podejmowaniu decyzji. Uważam, że gospodarka, tak jak polityka zagraniczna, powinna być oddzielona od twardej, bezpardonowej walki politycznej. Dlatego ubolewam nad jakością uprawianej polityki w Polsce. W tej chwili nie ma w niej miejsca na rzetelną dyskusję, a spory polityczne dotyczą często kwestii trzeciorzędnych.

Kolejne przyczyny aktualnego stanu rzeczy tkwią w braku prywatyzacji stoczni, braku sprawnie prowadzonego procesu restrukturyzacji i nadmiernym upolitycznieniu działań gospodarczych.

Obecny minister skarbu Aleksander Grad znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Nie jest bowiem normalne, że dowiedział się o propozycji składanej przez Fortis Bank w imieniu inwestorów dopiero w sierpniu. Taki bałagan wynika właśnie z ciągłych zmian administracyjnych. Ponadto stocznie po raz kolejny są przedmiotem twardej walki politycznej. Sytuacja, w której rząd i opozycja wzajemnie oskarżają się o zaniedbania, oczywiście nie służy wyjściu z kryzysu. Podsumowując - aktualną sytuację polskich stoczni oceniłbym jako efekt braku istotnych reform i decyzji prywatyzacyjnych oraz działań kolejnych administracji państwowych.

Od programu restrukturyzacyjnego i jego wiarygodności zależy to, jaką decyzję podejmie Komisja Europejska i to, czy stocznie będą musiały zwrócić udzieloną pomoc publiczną, czy też nie. Jeżeli decyzja będzie dla nich negatywna, to w grę wchodzi tylko upadłość. Myślę, że minister skarbu, jak każdy odpowiedzialny urzędnik, musi mieć kilka scenariuszy, w tym scenariusz awaryjny. Nie sądzę, by czynił on cokolwiek, aby doprowadzić do likwidacji tych stoczni. Wszystkie zabiegi rządu o przedłużenie terminu w KE świadczą o tym, że w tej trudnej sytuacji w pełni angażuje się on w działania naprawcze.

Janusz Steinhoff

Wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka. Ma 62 lata

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki