Wyżywa się w klatce, żeby zapomnieć o śmierci Madzi [ZDJĘCIA]

2017-09-06 22:30

Bartłomiej W. (28 l.), ojciec zamordowanej przez matkę Katarzynę Waśniewską (27 l.) maleńkiej Madzi (+6 mies.), wyjechał z Polski i robi wszystko, by wrócić do normalnego życia. Oprócz pracy znajduje czas, by wyciskać ciężary na siłowni. Stoczył też walkę w klatce. Wszystko po to, by nie wracać myślami do ponurej tragedii, która odcisnęła na nim piętno.

Ojciec Madzi (†6 mies.) jest w Anglii od prawie pięciu lat. Już po wyjeździe wziął rozwód z dzieciobójczynią. Stara się zbudować swe życie od nowa. Pracuje, w wolnym chętnie odwiedza siłownię. Trenuje też mieszane sztuki walki. Jako Bart Wasnyewski wziął nawet udział w gali MMA w Bournemouth, z której dochód przeznaczony był na rzecz chorych dzieci, i w klatce pokonał swojego pierwszego rywala. Czy ten rodzaj aktywności jest próbą zapomnienia o traumie, jaką przeszedł?

- Jego nastawienie na siłę, sprawność i działanie to dobry kierunek dla wrażliwego człowieka, który tutaj w Polsce jest trochę skreślony. Przez tę śmierć dziecka jakiś cień na niego padł. Udział w walkach może być nieco kontrowersyjny, motyw jest jednak szlachetny. Działalność prospołeczna na rzecz dzieci może być dowodem jego dojrzałej postawy. To jest pewna forma wyjścia z tego cienia śmierci Madzi. To nie tylko terapia dla niego, ale też forma dojrzałego zachowania. Może być dobrym przykładem, jak reagować na sytuacje krańcowe, w które nas życie wplątało - mówi prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny z Akademii Frycza-Modrzewskiego w Krakowie.

Bartkowi W. na emigracji wiedzie się dobrze, ale z kobietami się mu nie układa. Jak do tej pory nie zbudował stałego związku. - Przeżyta trauma usprawiedliwia brak trwałych więzi. To miało prawo skłonić go do nieufności w relacjach damsko-męskich. Musi, że tak powiem, się wyleczyć i nabrać zaufania do ludzi - wyjaśnia prof. Nęcki.

Życie Bartłomieja W. zmieniło się całkowicie 24 stycznia 2012 r. Wtedy usłyszał od żony, Katarzyny Waśniewskiej, że ich córeczka Madzia została porwana podczas spaceru. Sprawa stała się głośna na całą Polskę. Wszyscy pomagali szukać dziewczynki. Dopiero po 10 dniach matka wyjawiła prawdę - dziewczynka nie żyła. - To był wypadek, wypadła mi z rąk i się zabiła - mówiła przez łzy i wskazała miejsce ukrycia zwłok Madzi.

Dopiero po wielu miesiącach śledztwo i szczegółowe badania biegłych udowodniły, że Madzia została z premedytacją uduszona. Sąd skazał Katarzynę W. za zabójstwo córki na 25 lat więzienia.

Zobacz: Tragedia w Rybniku. 4-latek "wybuchł KRWIĄ" Rodzice oskarżają lekarzy

Przeczytaj też: Losowanie Lotto. Kim jest osoba, która wygrała 25 milionów złotych?

Polecamy: Nieznane nagranie ws. Iwony Wieczorek. Jej mama zabrała głos

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki