18-latka nie planowała swoich urodzin, dostała zaproszenie od swego kolegi, którego dobrze znała. To właśnie on miał jej podać fioletowy napój w którym była tabletka. Dziewczyna ufała mu, dlatego nie miała obaw przed wypiciem fioletowego płynu.
Potem już nic nie pamiętała, a kiedy obudziła się nad ranem, wszystko ją bolało. Okazało się też ze sprawcy wszystko nagrali jej telefonem. Dopiero, gdy odkryła zdjęcia i filmy, uświadomiła sobie, co się stało. Od razu pojechała na pogotowie.
Kiedy pojawiła się tam z mamą, nie udzielono jej jednak pomocy i odesłano na policję - ustalili reporterzy programu UWAGA TVN, którzy nagłośnili całą sprawę. Dopiero gdy na komisariacie straciła przytomność trafiła na oddział ratunkowy.
- Podczas badania w szpitalu byłam źle potraktowana. Lekarz na mnie krzyczał i pytał dlaczego się nie zabezpieczałam. Badanie przeprowadził bardzo boleśnie. Pielęgniarki stwierdziły, że jestem głupia, że do tego doprowadziłam – wspomina w rozmowie z reporterami programu dziewczyna.
Przedstawiciele placówki do której zgłosiła się 18-latka przeprosili i podkreślili, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami. - To bardzo trudna sytuacja dla każdej kobiety, która została tak skrzywdzona. Jednocześnie personel medyczny musi działać zgodnie z procedurami, zadawać pytania, które później mają pomóc z w ściganiu sprawców. Jeśli nie stanęliśmy na wysokości zadania, to bardzo przepraszam. Dołożymy starań, aby nie miało to już miejsca - stwierdziła w programie "UWAGA" Anna Szewczuk-Łebska z Regionalnego Centrum Zdrowia w Lubinie.