Ryszard Kaczorowski został prezydentem gdy był w teatrze

2010-04-12 23:39

Nie miało go być w Smoleńsku, miał być w lipcu w Ostaszkowie - z żalem do losu mówi "Super Expressowi" prof. Jan Ciechanowski (80 l.), wieloletni przyjaciel Ryszarda Kaczorowskiego (†91 l.), prezydenta RP na uchodźstwie. Wybitny historyk nie może pogodzić się z jego śmiercią.

Obaj mieszkali w Londynie, znali się od 30 lat.

- Bardzo Go ceniłem. To jest wielka strata... - łamiącym głosem opowiada nam profesor. Ciechanowski zna piękne karty życiorysu prezydenta, jednym tchem wymienia Jego zasługi.


Kaczorowski urodził się w Białymstoku, pochodził z rodziny szlacheckiej. Kiedy wybuchła wojna, tworzył Szare Szeregi. Aresztowany przez NKWD, skazany na karę śmierci, którą zamieniono na lata łagrów.

- Przeszedł gułag, był żołnierzem generała Andersa. Walczył pod Monte Cassino, wreszcie, jak wielu jego kolegów, osiadł na emigracji - mówi profesor.

W Londynie Kaczorowski ukończył szkołę handlu zagranicznego i aż do przejścia na emeryturę zajmował się księgowością w przemyśle.

A od 1989 roku pełnił zaszczytną funkcję - prezydenta RP na uchodźstwie.

Profesor Ciechanowski dobrze pamięta moment, gdy Kaczorowski dowiedział się, że będzie prezydentem.

- Ta wiadomość dotarła do Niego, gdy był w teatrze. Był zaskoczony. Jego poprzednik, prezydent Kazimierz Sabbat (†76 l.), zmarł nagle i Kaczorowski musiał być natychmiast zaprzysiężony - opowiada.

Jak profesor zapamięta przyjaciela? Jako człowieka wielkiej kultury. Opanowanego, skromnego.

- Kiedy proponowano Mu stanowisko w rządzie wolnej już Polski, nie przyjął go. Choć były opory, był za tym, by po 1989 roku jak najszybciej przekazać insygnia władzy do Polski. Uważał, że emigracja powinna ściśle współpracować z krajem - mówi profesor.

I tak się stało. 22 grudnia 1990 r. przekazał insygnia władzy Lechowi Wałęsie (67 l.) w dniu jego zaprzysiężenia na prezydenta III RP.

Od momentu, gdy Polska odzyskała wolność, Kaczorowski wielokrotnie odwiedzał kraj. Najchętniej swój Białystok, który jak 30 miast w Polsce, nadał Mu tytuł honorowego obywatela.

- Był już starszym człowiekiem, ale duchem znacznie młodszym! Współczesnym, nowoczesnym. Miał świetną pamięć, lubił podróżować - tak wspomina Go Tadeusz Truskolaski (52 l.), prezydent Białegostoku, który przyznaje, że miasto nie mogłoby sobie wyobrazić lepszego ambasadora. - Tu czuł się chyba najlepiej, czuł się bardzo związany z miastem. W naszym parku stoją dęby, które pamiętają Jego przysięgę harcerską - opowiada prezydent Białegostoku.

- Mam dwie takie pamiątki, bardzo dla mnie ważne, które czekają na to, żebym zabrał je ze sobą do grobu. To skała z Monte Cassino i garść ziemi spod dębów w parku na Zwierzyńcu - mówił kiedyś Kaczorowski.

Ostatni prezydent RP na uchodźstwie najprawdopodobniej zostanie pochowany w Londynie, tam, gdzie spędził większość życia, tam, gdzie wciąż mieszka Jego żona.

- Jego życzeniem było spocząć w grobie razem z Karoliną - mówią jego przyjaciele.

Kaczorowski miał dwie córki i pięcioro wnucząt.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki