Andrzej Szopa: Przyjechałem jako imigrant, a wyjechałem jako obywatel amerykański

2013-10-27 16:00

Andrzej Szopa, aktor teatralny i filmowy, radiowiec. Po dziesięcioletniej przygodzie emigracyjnej w Wietrznym Mieście szesnaście lat temu powrócił nad Wisłę, aby ponownie zmierzyć się z teatralną i filmową przygodą. Z nostalgią jednak wraca do dawnych klimatów, do czasów Jackowa, do przyjaciół i znajomych, z którymi dzielił emigracyjny chleb. Za każdym razem kiedy odwiedza Stany, zawodowo chętnie spotyka się z przyjaciółmi, aby powspominać stare czasy. Już 10 listopada nowojorska Polonia będzie mogła na żywo zobaczyć znanego aktora. Andrzej Szopa wystąpi na deskach Tribeca Performing Arts Center na Manhattanie w komedii Moliera w ponadczasowym wydaniu. Tuż przed spektaklem udało nam się porozmawiać z aktorem, który wystąpi w sztuce Moliera.

- W Chicago spędził pan dziesięć lat. Jak to się stało, że pan trafił do Stanów?

- Do Ameryki przyleciałem w 1987 roku. Trafiłem do Chicago na Jackowo, była wówczas Wielkanoc. Był to pierwszy mój pobyt w Stanach. Opuściłem Polskę po śmierci syna i katastrofie elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Moja żona z 10-letnią córką wyjechały do Niemiec, a ja do Stanów. Planowałem, że zostanę tu na kilka miesięcy, a mieszkałem w Stanach przez 10 lat.

- Trudno było się panu odnaleźć na obcej ziemi?

- Skłamałbym, gdybym powiedział, że łatwo jest być imigrantem. Żeby się utrzymać, imałem się różnych zajęć. Decydując się na wyjazd, wiedziałem, że mogę zostać w Stanach organistą oraz kucharzem. I też tak się stało - przez jakiś czas grałem na fortepianie i organach. Byłem również szefem kuchni w trzech restauracjach. Lubiłem swoją pracę, uwielbiam pitrasić, więc łączyłem przyjemne z pożytecznym.

- A jak trafił pan do radia WPNA 1490 AM - Chicago?

- Po jakchiś trzech miesiącach od mojego przylotu do Chicago poznałem między innymi Bogdana Lańko, Krzysztofa Pieczyńskiego, Wojtka Sawę i wielu innych Polaków, którzy mieszkali i żyli w Stanach. I to właśnie dzięki nim siadłem przed mikrofonem. Nie miało dla nas znaczenia, że słuchało nas może w porywach 20 osób. Ważne było, że robiliśmy to, co lubimy i robiliśmy to z głębi serca.

- Jak wspomina pan ten czas?

- Było wiele wspaniałych momentów. Pamiętam jak dziś, kiedy miałem dyżur nieprzerwanie przez 8 godzin, byłem sam w studiu radiowym, nie miałem jak zrobić sobie kawy. Bałem się, że jak wyjdę ze studia, to nie zdążę wrócić zanim skończy się utwór. Poprosiłem o pomoc słuchaczy. Powiedziałem na antenie, gdzie znajduje się studio i że proszę o pomoc w zrobieniu kawy. Byłem niezmiernie zaskoczony i szczęśliwy jak chwilę później w studiu pojawiło się kilku moich słuchaczy nie tylko z kawą i herbatą, ale również z pysznymi ciastkami. To były wspaniałe chwile…

- Często podczas swojego pobytu w Chicago odwiedzał pan Nowy Jork?

- Oczywiście byłem kilka razy. Nowy Jork poznałem tak jak potrafiłem. Oprowadzali mnie po nim moi przyjaciele Iza i Zbyszek. Pamiętam, jak dziś, jak zabrali mnie na dolny Manhattan na WTC. Wtedy stały jeszcze dwie wieże. Położyliśmy się na ziemi i z tej perspektywy patrzyliśmy na wieże. Były tak wysokie, że mieliśmy wrażenie, że obie stykają się w chmurach. Leżeliśmy tak i nawzajem wystawialiśmy głowy, żeby zrobić zdjęcia z tej perspektywy i z takim widokiem. Bardzo miło wspominam te chwile.

- Z jakiego powodu wrócił pan do Polski po 10 latach pobytu w Stanach?

- Dostałem propozycję pracy w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Później zainteresował się mną Teatr Kwadrat. Od roku 1988 związany jestem z Teatrem Kwadrat. Gościnnie występuję w Teatrze 6. Piętro. I to właśnie z tym teatrem przyjeżdżam do Nowego Jorku. Będziemy grać barokową komedię Moliera "Chory z urojenia".

- Na zakończenie zaprosi pan Czytelników "Super Expressu" na przedstawienie?

- Warto wydać kilka groszy i przyjść na "Chorego z urojenia", aby ozdrowieć. A tak poważnie, to sztuka Moliera jest o pragnieniu życia. Chory z urojenia wmawia sobie różne dolegliwości, a tak w rzeczywistości jest zupełnie zdrowym człowiekiem. W sztuce każdy znajdzie odrobinę siebie. Będzie mógł się utożsamić z głównym bohaterem. Choć przez dwie godziny będziemy mogli zapomnieć o własnych troskach i chorobach. Andrzej Grabowski przejmie wszystkie nasze dolegliwości. Zapraszam całą Polonię, aby uzdrowić duszę i ciało, przyjdźcie na Moliera.

"Chorego z urojenia" po raz pierwszy wystawiono w 1673 roku. Od tego czasu popularność tej komedii nie przemija. Teatr 6. Piętro przygotował tę sztukę w najlepszym wydaniu. W rolę tytułowego "Chorego" wcieli się znany szerszej publiczności z komediowych ról filmowych Andrzej Grabowski, a towarzyszyć mu będzie plejada aktorska, która zapewni wyśmienitą zabawę - m.in. Joanna Kurowska, Anna Korcz, Andrzej Szopa oraz inni...

Spektakle:

NEW JERSEY
Memorial Auditorium
Montclair State University
1 Normal Avenue
Montclair, NJ 07043
Sobota, 9 listopada 7 pm

MANHATTAN
Tribeca Performing Arts Center
199 Chambers Street
New York, NY 10007
Niedziela, 10 listopada 3 pm i 6 pm

Bilety: www.scena.us

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki