Weekendowy potop w Hiszpanii. W Katalonii ulice zmieniły się w wezbrane rzeki, dwie osoby zaginione
Południe Europy najpierw zmagało się z falą morderczych upałów, a potem nadeszły burze, nawałnice, burze, wichury i powodzie. Najgorsza sytuacja panowała w miniony weekend w Hiszpanii, a dokładnie w Katalonii, gdzie wiele ulic zmieniło się w wezbrane rzeki. Tarazona w Aragonii przypominała Wenecję, samochody i krzesła z ogródków restauracyjnych były niesione przez żywioł po mieście. Niebezpiecznie było też w mieście Azuara położonym na południe od Madrytu. Służby ratunkowe w Cubelles w Katalonii poszukują dwóch osób porwanych przez rzekę. Na szczęście nowe prognozy pokazują, że zaczynający się tydzień przyniesienie przejaśnienia i od teraz wakacje w Hiszpanii powinny być bezpieczne także w Katalonii. Trzeba jednak pamiętać o tym, że żywioł jest nieprzewidywalny, a powodzie błyskawiczne mogą wydarzyć się zawsze i wszędzie.
Ostatnie powodzie to nic przy tym, co było w zeszłym roku. W Walencji jesienią doszło do prawdziwej katastrofy
Największa powódź w Hiszpanii w ostatnich latach miała miejsce w zeszłym roku w Walencji pod koniec października, kiedy zginęło ponad 220 osób. Zdjęcia i filmy pokazywały wtedy apokaliptyczne sceny na ulicach południowo-wschodniej części tego pięknego kraju. Najwięcej ludzi zginęło właśnie w Walencji. Wielu utonęło we własnych samochodach, próbując uciekać przed nadciągającą wodą. Zniszczonych zostało aż 120 tysięcy pojazdów! Po ogromnych ulewach woda zatopiła między innymi Malagę, a kiedy ludzie zaczęli sprzątać, nadeszły kolejne ulewy, także w regionach, które ucierpiały wcześniej, niwecząc wysiłki tych, którzy starali się sprzątać i odbudowywać zniszczone budynki. W Castellon na wybrzeżu Morza Śródziemnego spadło wtedy ponad 40 litrów na metr kwadratowy, odwołano zajęcia w szkołach, ewakuowano tysiące osób z prowincji Guadalhorce i z popularnego wśród turystów Costa del Sol.
