Jezus - wizerunki

i

Autor: google

Czy dowiemy się, JAK WYGLĄDAŁ Jezus? Wciąż szukamy rozwiązania TAJEMNICY

2021-04-05 9:55

Jasne jest, że nikt tego nie wie, choć wciąż można co jakiś czas zobaczyć „prawdziwy wizerunek Jezusa Chrystusa” opracowany przez mniejszej lub większej sławy naukowców. W tym, że tajemnica Jego wizerunku zdaje się być nieodgadniona, duża jest zasługa, jeśli tak to można określić, pierwszych jego wyznawców. Dla nich bowiem nieważne było, jak wyglądał. Ważne było, że był!

Możemy mieć żal do nich, że nie pomyśleli o potomnych, ale będą to żale bezpodstawne. Chrześcijaństwo, czy się to komuś podoba czy nie, wywodzi się z judaizmu. A w nim obowiązywał i nadal obowiązuje zakaz przedstawiania Boskiego wizerunku (podobnie zresztą jak w islamie oraz w protestantyzmie). Upłynąć musiało parę wieków nim chrześcijanie odeszli od tej zasady. Najstarszym zachowanym wizerunkiem Jezusa jest – dziś tak to się określa – graffiti z ruin kościoła w Dura Europos (Syria) datowane na rok 235. To scena z wyleczenia paralityka (opisanego w Ewangelii św. Marka). W katakumbach św. Kaliksta przy Via Appia w Rzymie współczesności doczekał malunek przedstawiający Chrystusa jako dobrego pasterza niosącego na barkach zagubioną owcę. Jego powstanie datuje się na ok. 250 r. W Muzeach Watykańskich można zobaczyć pokrywę z sarkofagu (datowanie na koniec III w.), na którym wyrzeźbiono scenę przedstawiającą trzech magów składających pokłon narodzonemu Jezusowi. A im dalej od czasów, w których Jezus żył i nauczał, tym więcej jego różnorakich wizerunków. Dodajmy: będących wypadkową różnych trendów – od artystycznych po polityczne.

Rocznica śmierci Jana Pawła II

O ile rysunek, fresk czy rzeźba przedstawiająca oblicze Chrystusa to wytwór ludzkiej ręki i wyobraźni artysty, o tyle są takie przedstawienia Jego Osoby, co do których istnieją poważne wątpliwości, czy aby są autorstwa ludzkiego. Mowa o Całunie Turyńskim (choć nie tylko, np. chusta z Oviedo, w którą miała być owinięta głowa martwego Jezusa i na której to odbiło się jego oblicze i podobna z Manoppello). Dla jednych to namacalny dowód zmartwychwstania Joszuy z Nazaretu. Dla innych dzieło genialnego artysty, który nie wiedzieć czemu, jak i po co stworzył negatywowy obraz Jezusa Ukrzyżowanego. Jego twarz, co każdy może sprawdzić w internecie, choć zniekształcona masakrą, jest zupełnie inna od wyobrażeń przedstawianych w sztuce chrześcijańskiej. Syndolodzy (specjaliści od badań nad Całunem) szukają wciąż potwierdzenia lub zaprzeczenia oryginalności tego lnianego płótna. A na nim odbicie brodatego, długowłosego i wcale nie mikrej postury mężczyzny. Jakże całkiem inny od tego, jakiego widuje się na świętych obrazkach.

Wizerunek Chrystusa nie jest jednak fotografią Boga. W wizerunku Ukrzyżowanego widzimy przede wszystkim żywot Jezusa – zwłaszcza jego żywot wewnętrzny. Uzyskujemy dzięki niemu zdolność widzenia, w którym zmysły otwierają się i przekraczają siebie” – tłumaczył dziennikarzowi Peterowi Seewaldowi (wówczas) kardynał Joseph Ratzinger. Wyjaśnienie godne filozofa i raczej do filozofów adresowane. Tymczasem lud, niekoniecznie wierzący, chciałby wiedzieć, jak wyglądał Jezus. I w dużej mierze z tego powodu naukowcy nie ustają w staraniach, by tę ciekawość, a może potrzebę, zaspokoić. W gronie takich badaczy wyróżnił się Richard Neave, specjalista od rekonstrukcji twarzy na potrzeby kryminalistyki z Uniwersytetu Manchesterskiego. Naukowiec wyszedł z założenia, że skoro Jezus pochodzi z Galilei, to musiał być względnie podobny do mu współczesnych ziomków.

W 2015 r. kryminolog na podstawie czaszek Galilejczyków odtworzył wizerunek przeciętnego reprezentanta tzw. nizin społecznych, z których wywodził się Jezus. W internecie można zobaczyć efekt jego pracy. Rozbija w pył standardowe wyobrażenie Chrystusa. Brodaty – tak. To w Galilei było powszechne. Długie włosy – nie, obowiązywały krótkie (w „Listach do Koryntian” św. Paweł zauważa, że długie włosy są dla mężczyzn niewskazane). Typ urody – śródziemnomorski z Azji Mniejszej, ciemna skóra. Raczej niski (jak na dzisiejsze uważanie), ale krępej budowy. Jednym słowem: nie taki, jak się Go powszechnie wyobraża. Bliższa wyobrażeniom (oczekiwaniom) jest rekonstrukcja przeprowadzona w 2020 r. Sporządził ją holenderski fotograf Basa Uterwijk z pomocą algorytmów sztucznej inteligencji.

Można byłoby zastanawiać się, dlaczego wielu pragnie wiedzieć, jak wyglądał Jezus, a nie przeszkadza im, że nie wiadomo, jak wyglądał Mieszko I (brak artefaktów ukazujących jego oblicze) albo faraon Cheops (jedna figurka 10-centymetrowej wysokości). Jedni mają takie wątpliwości, a inni wręcz przeciwnie. I w gronie tych ostatnich są filmowcy. W ich dziełach każdy może znaleźć Jezusa podług swego wyobrażenia. Takich filmów fabularnych nakręcono dziesiątki, jeśli nie setki. Od „Męki Chrystusa” (La Passion di Christo) z 1896 r., przez kontrowersyjne „Ostatnie kuszenie Chrystusa” (The Last Temptation of Christ) Marina Scorsese, po słynną (wręcz dokumentalną wizję Mela Gibsona) „Pasję” (The Passion of the Christ) z 2004 r. Czy Jezus był blondynem, czy brunetem? Niskim czy wysokim? Dla tych, którzy są przekonani, że istniał, nie powinno być to ważne. Chociaż… ciekawość rzecz ludzka, więc filmowcy i rekonstruktorzy mają nieograniczone pole do popisu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki