Premier Finlandii deklaruje chęć wysłania swoich wojsk na Ukrainę. Mówi o "misjach bojowych"
Negocjacje pokojowe w sprawie wojny na Ukrainie znów utknęły w martwym punkcie. Wydawało się, że spotkania na najwyższym szczeblu w USA oznaczają bliskość jakiegoś przełomu, jednak na obecnym etapie Rosjanie wykręcają się od spotkania z Wołodymyrem Zełenskim. Tymczasem nie można powiedzieć, by zatrzymano również spekulacje wokół ewentualnego udziału zachodnich wojsk w misji pokojowej na Ukrainie po ogłoszeniu zawieszenia broni czy wręcz końca konfliktu. Rosja o dziwo złagodziła stanowisko w tej sprawie, dodając jednak, iż gwarantami pokoju poza USA, Francją czy Wielką Brytanią powinny być Rosja i Chiny. Paryż i Londyn stoją na czele "koalicji chętnych" i wprost deklarują chęć wysyłania na Ukrainę swoich żołnierzy, którzy mieliby pilnować pokoju. Teraz do Francji i Wielkiej Brytanii dołączyła Finlandia. "To nie jest drobnostka wysłać fińskich żołnierzy na misje bojowe” – powiedział fiński premier Orpo w wywiadzie dla radia Yle. "Ze względu na szczególną pozycję Finlandii, jako kraju sąsiadującego z z Rosją, decyzja o konkretnej roli kraju w budowę gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy musi zostać najpierw omówiona w parlamencie" - podkreślił premier. Nie wykluczył nawet udziału sił powietrznych lub morskich w ewentualnej operacji.
ZOBACZ TEŻ: Państwa bałtyckie wyślą wojska na Ukrainę? Padła pierwsza deklaracja
Skąd wziął się pomysł zachodnich wojsk na Ukrainie? Zaczął Macron w lutym 2024 roku
Pomysł wysyłania na Ukrainę europejskich wojsk zaczął być omawiany w lutym 2024 roku. Emmanuel Macron nieoczekiwanie i po raz pierwszy od wybuchu wojny stwierdził wprost, że "nie wyklucza" wysłania na Ukrainę zachodnich żołnierzy, choć nie ma zgody w tej sprawie ani nie zostały podjęte żadne decyzje. "Jesteśmy przekonani, że pokonanie Rosji jest niezbędne dla bezpieczeństwa i stabilności w Europie. Na tym etapie nie ma zgody na wysłanie wojsk na Ukrainę. Zrobimy wszystko, co musimy, aby Rosja nie wygrała" - mówił Macron. Chodziło wówczas nie o misję pokojową, a o pomoc bojową. Dziś o tym się nie mówi w oficjalnych wypowiedziach, choć słowa fińskiego premiera o "misjach bojowych" mogą wydawać się dwuznaczne.
Ówczesny prezydent Polski Andrzej Duda, także obecny na spotkaniu z Macronem w lutym 2024 roku, powiedział wtedy cytowany przez AP, że najgorętsze zakulisowe dyskusje polityków dotyczyły właśnie kwestii wysłania wojsk na Ukrainę i „nie było porozumienia w tej sprawie”. "Polska nie przewiduje wysłania swoich oddziałów na teren Ukrainy, mamy tu wspólne stanowisko […]. Uważam, że nie powinniśmy dzisiaj spekulować o przyszłości, czy zdarzą się takie okoliczności, które zmienią to stanowisko, dzisiaj powinniśmy skoncentrować się, tak jak to robi rząd polski czy rząd czeski, żeby maksymalnie wesprzeć Ukrainę w jej wysiłku zbrojnym" - mówił wtedy premier Donald Tusk. Potem raz zdarzyło mu się stwierdzić, że "żyjemy w czasach przedwojennych", jednak konsekwentnie zaprzecza, by planowano wysłać Polaków na wojnę na Ukrainie.