Holendrzy deportowali dziewczynkę chorą na białaczkę

2013-08-01 12:40

Holenderski urząd imigracyjny zdecydował o deportacji do Polski, 7-letniej dziewczynki chorej na białaczkę - To, co się stało było wprost nieludzkie - mówi prawniczka ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej.

Holendrzy zdecydowali się, w styczniu tego roku deportować do Polski 7-letnią dziewczynkę i jej rodziców. Sprawa nie byłaby tak bardzo bulwersująca, gdyby nie fakt, iż dziewczynka była poważnie chora. W środę holenderska telewizja wyemitowała specjalny reportaż poświęcony tej sprawie. Z reportażu wynika jasno, że w Holandii - pomocy medycznej odmówiono Gruzinom z premedytacją.

7-letnia obecnie Renata Agamirjan przyjechała do Holandii wraz ze swoimi rodzicami wiosną zeszłego roku. Cała rodzina trafiła do otwartego ośrodka dla azylantów w Baexem koło Roermond. W trakcie pobytu dziewczynka zaczęła bardzo chorować. Często gorączkowała, miała krwotoki z nosa. Mimo takich objawów, rodzice nie mogli doprosić się o pomoc medyczną. Z czasem powiększyły się jej węzły chłonne, pojawiły guzy. Rodzice postanowili sami znaleźć lekarza, który zajmie się ich coraz bardziej wycieńczoną córką. Udało się, a lekarz który obejrzał Renatę zlecił natychmiastowe badania krwi, informując przy tym władze ośrodka.

Niestety, Renata zamiast trafić do szpitala, znalazła się następnego dnia w zamkniętym ośrodku deportacyjnym. Jej rodzice również zostali tam przewiezieni. Cała trójka spędziła tam 5 dni, a 7-latka nie doczekała się opieki medycznej, choć rodzice bezustannie o nią zabiegali.

>>> Wyszedł ze szpitala z nową twarzą

Prośby na nic się zdały. Holenderski urząd imigracyjny zdecydował się odesłać całą trójkę do Polski, bo w naszym kraju złożony został przez nich wniosek o wydanie statusu uchodźcy. Zgodnie z europejskim prawem dozwolona jest deportacja do miejsca, w którym zostały złożone dokumenty. Dziewczynka wróciła więc do Polski. Skrajnie wyczerpana, ledwo przeżyła podróż, której nigdy nie powinna była odbyć. W Polsce została jednak poddana niezbędnym badaniom, które wykazały u niej ostrą białaczkę.

- Można przypuszczać, że w podobnym stanie było dziecko wcześniej. Tak duża niedokrwistość nie rozwija się w ciągu jednego, czy dwóch dni - powiedział w reportażu Tadeusz Robak, lekarz, który zdiagnozował chorobę. - To jest kwestia na pewno kilku tygodni - dodał.

Z uwagi na opóźnienie w leczeniu, szanse na pełne wyzdrowienie dziecka nie są wysokie. Lekarz, który zdiagnozował u Renaty ostrą białaczkę, bez wahania przyznał, że dziewczynka powinna być hospitalizowana w Holandii. Obecnie 7-letnia dziewczynka przebywa na leczeniu w dziecięcym szpitalu w Warszawie. Rodzina otrzymała pomoc ze strony Stowarzyszenia Interwencji Prawnej i ma duże szanse, aby otrzymać zgodę na pobyt tolerowany w naszym kraju.

- Ze względów humanitarnych, ze względu na sytuację zdrowotną córki, rodzina ta ma szansę, by otrzymać pobyt w Polsce - powiedziała dziennikarce RMF FM. pomagająca rodzinie, Katarzyna Słubik ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej.

Stowarzyszenie kontaktuje się aktualnie z holenderskim adokatem, który pozwie tamtejsze władze w imieniu państwa Agamirjan. Nie wykluczone, że sprawa rodziny zostanie skierowana do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki