Co za dramat. To miała być pełna wrażeń wycieczka szkolna, a skończyło się niewyobrażalną tragedią. Brytyjskie media donoszą o strasznym wypadku z udziałem autokaru pełnego dzieci. W czwartek, 17 lipca, autobus wiozący uczniów z pobliskiej szkoły Minehead Middle Schoole przewrócił się na dach i zsunął z wysokiego nasypu w Cutcombe Hill w hrabstwie Somerset w południowo-zachodniej części Anglii. Autokarem podróżowało w sumie ok. 70 osób. Pasażerami byli uczniowie oraz nauczyciele. Dzieci wracały z ogrodu zoologicznego.
Tragiczny wypadek autokaru z dziećmi. Jedna osoba nie żyje
Lokalna policja poinformowała, że pojazd przewrócił się na dach i zsunął z sześciometrowego nasypu w pobliżu Wheddon Cross. Strażacy musieli uwolnić dziesiątki pasażerów zakleszczonych we wraku. Gavin Ellis, szef straży pożarnej w Devon and Somerset Fire and Rescue Service, relacjonował: "Nasza załoga przeprowadziła szereg akcji ratunkowych i uwalniania osób poszkodowanych w niezwykle trudnych okolicznościach. Wspieraliśmy również naszych kolegów z pogotowia ratunkowego w udzielaniu pomocy poszkodowanym. Był to bardzo złożony i trudny technicznie incydent. Jestem wdzięczny za niestrudzony wysiłek i działania załóg, które zrobiły wszystko, co mogły, aby pomóc uwięzionym osobom i zapewnić im bezpieczeństwo" - cytuje go "The Sun".
Niebezpieczna droga bez zabezpieczeń
W akcji brało udział osiem wozów strażackich, dwa specjalistyczne pojazdy ratownicze i około 60 strażaków, a także 20 karetek pogotowia i trzy śmigłowce ratunkowe. Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer na kanale X złożył kondolencje bliskim zmarłego ucznia. "Informacja o katastrofie autobusu szkolnego w Somerset rani moje serce. Brakuje słów, by wyrazić współczucie wobec śmierci dziecka". Mieszkańcy okolicy, w której doszło do wypadku opisują jego moment jako przerażający i zauważają, że na tym niebezpiecznym fragmencie drogi nie ma żadnych zabezpieczeń ani barier. Policja prowadzi śledztwo ws. przyczyn wypadku.