Wyniki referendum przyjęto z entuzjazmem, a główne place miast aż kipiały od radości. Wielu Chilijczyków liczy, że nowa konstytucja, która dopiero ma zostać przygotowana, ograniczy kapitalistyczne prawa i zagwarantuje bardziej sprawiedliwy podział dóbr, równy dostęp do edukacji, opieki zdrowotnej czy systemu emerytalnego.
Chile od ponad roku pogrążone jest w protestach. Masowe i gwałtowne protesty na ulicach stolicy Santiago de Chile stały się impulsem, by przyjrzeć się obowiązującej konstytucji, która dzieli, a nie łączy. Podczas protestów prezydent Sebastian Pinera stracił na popularności, i co ciekawe, z zadowoleniem przyjął wyniki referendum. Teraz jednak Chilijczycy muszą ustalić, jak zabrać się za zmiany ustawy zasadniczej. W referendum padła też propozycja, kto miałby się zająć nowym tekstem konstytucji i nad nim czuwać. 79 proc. głosujących odrzuciło propozycję aby projekt opracowała 155-osobowa konwencja złożona w połowie z członków parlamentu i w połowie z wybranych obywateli. Chcą jednak, by nowa konstytucja została opracowana przez nowy organ pochodzący z nowych wyborów, a całość poddana kolejnemu referendum.