Kto leciał z chorą na ebolę?! Samolot grozy!

2014-10-17 2:00

132 osoby były na pokładzie samolotu, lot nr 1143 z Cleveland do Dallas, którym leciała zarażona ebolą pielęgniarka Amber Joy Vinson (26 l.). Według niektórych doniesień, kobieta miała ponoć gorączkę, a wiadomo że choroba staje się zaraźliwa właśnie po wystąpieniu objawów. Ile osób mogło zostać zarażonych? Gdzie są teraz?! Czy stoimy na progu epidemii?! Oto pytania, które budzą trwogę w całych Stanach.

Jak pisaliśmy, druga pielęgniarka, Amber Joy Vinson (26 l.), która w szpitalu w Dallas opiekowała się zmarłym ostatnio pacjentem chorym na ebolę, również ma śmiertelnie groźnego wirusa. Informowaliśmy też, że zakażona już leciała samolotem. Dziś znamy szczegóły. Jak pisze „Daily News”, 13 października – ledwie dzień przed tym jak trafiła do szpitala - leciała samolotem z Cleveland do Dallas.

Zagrożenie może być poważne, bo – według części mediów - kobieta miała już objawy choroby. A to oznacza, że mogła zarażać innych. Obecnie linie lotnicze Frontier Airlines usiłują ustalić miejsce pobytu 132 pasażerów, którzy lecieli razem z chorą kobietą. Skontaktowano się również z członkami personelu pokładowego.

– Sześć osób załogi lotu 1143 - dwóch pilotów i cztery stewardesy - znajdują się profilaktycznie pod stałą opieką lekarzy. Jeśli zarazili się wirusem ebola, to choroba ujawni się w ciągu 21 dni – mówi Tom Frieden, dyrektor Centers for Disease Control and Prevention (Centrum Kontroli Chorób i Prewencji - CDC).

Przedstawiciele CDC poprosili by wszyscy pasażerowie tego lotu zgłaszali się do najbliższej placówki medycznej, aby ustalić czy znajdują się w grupie ryzyka. Władze Frontier Airlines poinformowały że zgodnie z obowiązującymi procedurami samolot, którym podróżowała chora na śmiertelnego wirusa kobieta, został dokładnie zdezynfekowany i odkażony, zanim został ponownie oddany do użytku.

Przedstawiciele Centrum Kontroli Chorób i Prewencji nie potwierdzają doniesień mediów i zapewniają, że podczas lotu u kobiety nie występowały objawy śmiertelnego wirusa. Pielęgniarka na gorączkę skarżyła się dopiero dzień po odbyciu podróży. W ciągu 90 minut od wystąpienia gorączki Amber Joy Vinson trafiła do szpitala w Dallas.

W środę kobieta została przetransportowania do szpitala Emory w Atlancie, w którym leczono pierwszych Amerykanów zakażonych ebolą - lekarza Kenta Brantly'ego i pielęgniarkę Nancy Writebol. Oboje wyzdrowieli.

Podczas transportu doszło do niebezpiecznego incydentu. Na płycie lotniska w Dallas pojawił się mężczyzna bez specjalnego kombinezonu ochronnego i pomagał przy transporcie pielęgniarki zakażonej ebolą. Nie wiadomo kim jest mężczyzna ubrany jedynie w koszulę i spodnie. Jak podaje „Daily News” mężczyzna może być pracownikiem CDC, które zorganizowało transport chorej kobiety.

Tymczasem dyrekcja Texas Health Presbyterian Hospital Dallas przyznaje, że ich lekarze źle zdiagnozowali przypadek Thomasa Duncana, który jest pierwszą ofiarą śmiertelną eboli w Stanach. – Pielęgniarki nie powinny odsyłać pacjenta, który zgłosił się do szpitala z objawami gorączki – przyznał Daniel Varga, dyrektor kliniczny Texas Health Services. - Mimo wysoko wykwalifikowanego zespołu lekarskiego popełniliśmy błędy – dodał Varga.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki