Marzę o całej rodzinie przy stole

2013-12-23 3:00

Kasia Szumowska-Zielińska pracuje jako office manager w kancelarii The Platta Law Firm, PLLC na Manhattanie. Tym razem ona dzieli się z naszymi Czytelnikami swoimi świątecznymi wspomnieniami. Jej najpiękniejsza Wigilia miała miejsce w 2012 roku, kiedy na świat przyszedł synek - Krystianek.

- W przeszłości dzięki polskim znajomym, a teraz dzięki rodzinie udaje mi się spędzać Boże Narodzenie w prawdziwie polskiej atmosferze. Konieczne są oczywiście kolędy i opłatek: taką tradycję chciałabym pielęgnować z moim dzieckiem. Niestety, brakuje mi świeżego sianka pod obrusem... Pamiętam, że jako dziecko miałam zawsze do tego dostęp, gdyż moi dziadkowie prowadzili gospodarstwo rolne - opowiada Kasia.

- Teraz spędzam Wigilię z rodziną męża, bo cała rodzina z mojej strony nadal mieszka w Polsce. Teściowa gotuje tradycyjne polskie dania, łącznie z barszczem z uszkami i kilkoma rodzajami ryb. Młodsze pokolenie wprowadza swoje akcenty, jak np. sushi, niemniej Wigilia zawsze pozostanie dla nas Polaków bezmięsna - deklaruje nasza rozmówczyni.

Do dzisiejszego dnia Kasia doskonale pamięta swoją pierwszą Wigilię spędzoną w Stanach. - Odbyła się w gronie znajomych, obcokrajowców, z których każdy na swój sposób świętował Boże Narodzenie. Z perspektywy czasu myślę, że tamtą uroczystość z 2005 roku trudno porównać do naszej polskiej Wigilii, była to raczej kolacja przedświąteczna pełna egzotycznych potraw i zwyczajów...

Dla Katarzyny święta spędzane na emigracji znacząco różnią się od tych w Polsce. - Przede wszystkim atmosfera: w moim domu rodzinnym choinkę stawiało się w Wigilię albo najwyżej na kilka dni przed nią - wspomina. - Dużo pomagało się w przygotowywaniu potraw i koniecznie śpiewało się przy tym kolędy. W Stanach choinki stawia się i domy ubiera często już w Black Friday, czyli zaraz po Święcie Dziękczynienia. Jest to dla mnie stanowczo za wcześnie. W USA zwykle okres świąteczny kończy się wtedy, kiedy w Ojczyźnie się zaczyna, czyli w dniu Bożego Narodzenia. Pamiętam dokładnie, jakim wielkim szokiem był dla mnie fakt, że święta trwają w Stanach tylko jeden dzień, a 26 grudnia wszyscy stawiają się w pracy.

Kasia jak niemal wszyscy Polacy mieszkający na obczyźnie na wigilijnym stole będzie miała 12 potraw. - Obowiązkowo barszcz z uszkami, krokiety, ryby pod wieloma postaciami oraz bezmięsne gołąbki. Muszę przyznać, że moja teściowa gotuje wyśmienicie! Tęsknię za kluskami z makiem, niestety nie znam na nie przepisu... Wiem, że można go łatwo znaleźć na Internecie, ale ja wspominam wersję przygotowywaną przez moją mamę - opowiada wzruszona.

Podczas wieczerzy wigilijnej nie może również w domu Kasi zabraknąć prezentów. - Odkąd w rodzinie pojawiły się dzieci, dorośli przestali się obdarowywać. Wszyscy skupiamy się teraz na rozpieszczaniu następnego pokolenia - śmieje się Kasia. Sama jednak marzy o tym, by dostać bon upominkowy do Spa. - Chciałabym w końcu znaleźć się w miejscu, gdzie będę mogła się zrelaksować i naładować akumulatory na następne miesiące ciężkiej pracy.

Jak przyznaje nasza rozmówczyni, Wigilie w Stanach są dla niej trochę smutne z tego powodu, że od 10 lat nie spędzała ich z rodzicami i rodzeństwem. Rodzina męża też nigdy nie jest w komplecie, gdyż jego siostra wraz ze swoim mężem i synami mieszka na stałe w Polsce. - Marzę o Wigilii, podczas której przy świątecznym stole mogłyby zasiąść cała rodzina moja i mojego męża. Tak, abyśmy wszyscy mogli przełamać się opłatkiem i złożyć sobie życzenia osobiście, a nie telefonicznie lub przez Skype. Mam nadzieję, że uda się to marzenie zrealizować jak najszybciej...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki