Minister transportu Rosji: Raport MAK to nie rosyjska wersja przyczyn katastrofy. Śledczy nie wskazali jeszcze winnych

2011-01-19 12:07

Międzypaństwowy Komitet Lotniczy odpowiedzialnością za tragedię pod Smoleńskiem zrzucił na stronę polską i pilotów tupolewa. Po ujawnieniu nagrań z wieży kontroli okazuje się, że kontrolerzy nie ostrzegli załogi, że lecą niezgodnie z torem podchodzenia do lądowania. Mieli więc znaczny wpływ na przebieg katastrofy, o czym raport MAK nie mówi ani słowa. Na szczytach władzy zawrzało. Minister transportu Rosji, Igor Lewitin podkreśla, że dokument nie jest ostateczny.

Tak nagła deklaracja stanowiska Moskwy i bliskiego współpracownika premiera Władimira Putina jest odpowiedzią na ustalenia Komisji Badania Wypadków Lotniczych Jerzego Millera. Z opublikowanych we wtorek przez stronę polską, a wieczorem także przez MAK, nagrań z wieży kontrolnej zarysował się przebieg katastrofy, który dokument komitetu Tatiany Anodiny przemilczał.

Od kontrolerów z lotniska Siewiernyj polska załoga Tu-154M nie usłyszała, że leci l niezgodnie z tzw. ścieżką podejścia - czyli prawidłowym torem schodzenia do lądowania. Poza tym Rosjanie cały czas podawali błędne dane o pogodzie, zalegającej mgle i rzeczywistej widoczności.

Przeczytaj koniecznie: Zapis rozmów na wieży w Smoleńsku

W takich warunkach, w porozumieniu z dowództwem w Moskwie doszli do wniosku, że dowódca kpt. Arkadiusz Protasiuk powinien sam zdecydować czy lądować czy odlecieć na lotnisko zapasowe.

W raporcie końcowym MAK nie ma tych istotnych ustaleń. Jednak jak zapewnia minister transportu Rosji, Igor Lewitin ten dokument wcale nie jest podsumowaniem rosyjskiego śledztwa.

- Rosyjska wersja przyczyn katastrofy nie istnieje. Pojawi się gdy prace zakończy Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej. Śledczy wskażą winnych gdy śledztwo się zakończy – stwierdził w radiu Echo Moskwy członek kierowanej przez Putina Komisji Państwowej.

Raport MAK ma być tylko uzupełnieniem efektów postępowania.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki