Zerwana lina przyczyną wypadku kolejki w Lizbonie. Dramatyczne relacje świadków z miejsca katastrofy
Zginęło 16 osób, a 22 zostały ranne, w tym niektóre poważnie. To bilans katastrofy słynnego żółtego tramwaju w Lizbonie. Sławna kolejka Elevador da Glória wypadła z szyn, uderzając w jeden z budynków w pobliżu Placu Restauradores. Pojazdem jak zwykle podróżowało pełno turystów, ale i lokalni mieszkańcy. Wśród 16 ofiar są obywatele 10 krajów! Potwierdzono, że są wśród nich m.in. osoby z Niemiec, Szwajcarii, Korei Południowej i Portugalii. Brak doniesień o Polakach. W mediach pojawiają się dramatyczne relacje z miejsca tragedii. Szczególnie porusza historia 3-letniego chłopca, który stracił w wypadku tatę. Jak relacjonuje "Daily Mail", dziecko zostało wyciągnięte z wraku, podczas gdy ojciec chłopca umierał tuż obok. Matka została ciężko ranna. 3-latek nie chciał rozstać się z policjantem, który go uratował. Niestety, kobieta ma złamany kręgosłup. Są teraz z synkiem razem w szpitalu.
ZOBACZ TEŻ: Katastrofa kolejki turystycznej! Co najmniej 15 osób nie żyje! Wiadomo, czy byli tam Polacy!
Premier Portugalii: „To jedna z największych ludzkich tragedii w naszej najnowszej historii”
Zidentyfikowano też z imienia i nazwiska pierwszą ofiarę katastrofy. André Jorge Gonçalves Marques pracował jako konduktor w kolejce. „Składamy kondolencje rodzinom i przyjaciołom ofiar wypadku i życzymy szybkiego powrotu do zdrowia, a także wszystkiego dobrego dla pozostałych poszkodowanych w wypadku” - napisali współpracownicy mężczyzny. Marques był „oddanym, życzliwym i radosnym profesjonalistą, zawsze gotowym do działania na rzecz dobra innych” - dodali. Tymczasem nieoficjalne nadal informacje powtarzane przez wiele mediów, jak również przez PAP, mówią o zerwanej linie jako o najbardziej prawdopodobnej przyczynie katastrofy. Śledztwo trwa. „To jedna z największych ludzkich tragedii w naszej najnowszej historii” - powiedział wstrząśnięty premier Portugalii Luís Montenegro na konferencji prasowej.