Rosjanie o hienach ze Smoleńska wiedzieli od kwietnia

2010-06-09 14:01

Znali prawdę o haniebnej kradzieży kart kredytowych Andrzeja Przewoźnika, ale mimo to milczeli. Rosyjska prasa żyje dziś zatrzymaniem czterech żołnierzy ze Smoleńska, którzy przyznali się do skandalicznego rabunku ciała ofiary katastrofy. "Kommersant" zdradza, że służby znały tożsamość złodziei, bo już w kwietniu rozwikłały zagadkę zniknięcia kart.

Gdyby Jolanta Przewoźnik, wdowa po tragicznie zmarłym sekretarzy generalnym Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, nie nagłośniła w mediach kradzieży dwóch kart kredytowych męża i 6 tysięcy zł z konta, Rosjanie pewnie nigdy nie przyznaliby się do winy.

Siergiej Syrow, Artur Pankratow, Jurij Sankow, Igor Pustowar - czterej żołdacy, którzy zamiast ochraniać miejsce tragedii, niczym hieny cmentarne grabili zwłoki cieszyliby się wolnością, używali życia i upijali się do nieprzytomności za pieniądze nieboszczyka.

A wszystko to za przyzwoleniem służb stojących na straży prawa, które wiedziały kim są złodzieje. Tak przynajmniej twierdzi rosyjska gazeta "Kommersant". Śledztwo było prowadzone tuż po katastrofie, w głębokiej tajemnicy, tak aby kompromitująca rosyjskich żołnierzy prawda nigdy nie dotarła do uszu Polaków.

 

Ministerstwo Obrony Rosji do tej pory odmawia komentarza w sprawie kradzieży. Zrobi to, gdy prokuratorzy udowodnią żołnierzom winę.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki