Smoleńsk: Radiolatarnie zmyliły pilotów tupolewa? Myśleli, że są dalej od lotniska?

2010-12-15 10:55

Czy to katastrofy pod Smoleńskiem doszło przez fatalny stan urządzeń na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku? Piloci Jaka–40, polskiej maszyny, która lądowała w Rosji kilkadziesiąt minut przed Tu-154M mieli zeznać, że radiolatarnie były źle rozstawione, w dodatku druga z nich była zepsuta! To mogło zmylić pilotów tupolewa, mogli myśleć, ze są dalej od lotniska niż było to w rzeczywistości!

Jak donosi „Fakt”, który dotarł do fragmentów zeznań kapitana jaka-40, radiolatarnie przed pasem startowym stały oddalone od siebie od 4,5 km. Powinno to być 5,15 km. W normalnych warunkach różnica taka nie doprowadziłaby do katastrofy. 10 kwietnia pogoda była jednak wyjątkowo niekorzystna. Gęsta mgła i wiatr mogły spowodować, że piloci lądowali „na przyrządy”. W tym przypadku złe ustawienie latarni mogło ich zmylić.

Przeczytaj koniecznie: Śledztwo w sprawie katastrofy w Smoleńsku. Rosjanie niszczyli dowody?

To w dodatku tylko połowa „niespodzianek” na jakie narażeni byli piloci zarówno Jaka-40 jak i Tu-154M. Druga z radiolatarni – według zeznań do których dotarł „Fakt” – była zepsuta. Dawała sygnał z przerwami. Dla maszyny, która ma dużą prędkość podejścia, a Tu-154M jest takim samolotem, to wyjątkowo duże zagrożenie.

Wojskowi prokuratorzy prowadzący śledztwo w sprawie katastrofy Smoleńskiej na temat ewentualnych błędów Rosjan nie chcą mówić. Zasłaniają się tajemnicą śledztwa, dodają jednak, że to bardzo ważny wątek.

Nie wiadomo tylko czy w kwestii lotniska Siewiernyj uda się dowiedzieć cokolwiek więcej. Polacy wciąż nie dostali pełnej dokumentacji technicznej rosyjskiego lotniska. Co gorsza nie ma pewności, że te dane kiedykolwiek trafią w ich ręce.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki