- Wstrząsające odkrycie w biurowcu w Tajlandii: sprzątaczka znalazła noworodka upchniętego w spłuczce toalety.
- Dziewczynka, mająca zaledwie kilka godzin, była sina i pomarszczona, ale żyła i głośno płakała.
- Dziecko trafiło do szpitala, gdzie lekarze potwierdzili, że jest w dobrym stanie, a policja poszukuje matki.
- Jakie konsekwencje grożą rodzicom porzuconego maleństwa i co dalej z jego losem?
Noworodek upchnięty w spłuczce toalety
Szok! Do wstrząsających wydarzeń doszło 15 listopada w jednym z biurowców w stolicy Tajlandii. Jak donosi między innymi "Daily Mail", w budynku odbywało się sprzątanie, gdy nagle jedna ze sprzątaczek, czyszcząc toalety, usłyszała płacz dziecka. Zaczęła szukać miejsca, skąd mogą dochodzić dźwięki. Po chwili zamarła. W spłuczce jednej z toalet znalazła upchniętą nagą, maleńką dziewczynkę. Dziecko było wciśnięte w rezerwuar, leżało w wodzie. Było sine, pomarszczone, ale żyło i głośno płakało. Musiało mieć zaledwie parę godzin - wciąż miało pępowinę.
Gdzie są rodzice małej dziewczynki?
Kobieta wyjęła maleństwo, zawinęła je w koc i zadzwoniła po służby. Dziewczynkę przewieziono do szpitala Sirindhorn na badania kontrolne. Lekarze stwierdzili, że waży około 3 kg i potwierdzili, że nic jej się nie stało. Kapitan lokalnej policji Kritsada Saikhong przekazał, że dziecko nie miało nawet jednego dnia. Dodał, że trwa śledztwo w celu zidentyfikowania matki maleństwa. "Funkcjonariusze sprawdzają nagrania z kamer monitoringu, aby ustalić, kto był w budynku i kto korzystał z toalety".
Rodzicom maleństwa, które prawdopodobnie urodziło się w toalecie i zostało tak brutalnie porzucone od razu po narodzinach, grozi do trzech lat więzienia. "To cud, że mała żyje i nic jej się nie stało" - mówią przedstawiciele służb.