Stany Zjednoczone. 11 września wciąż zabija

2013-09-12 4:00

Porwane przez terrorystów samoloty pasażerskie wbijają się w wieże WTC w Nowym Jorku. Z okien płonących wieżowców w panice wyskakują ludzie. Wreszcie olbrzymie budynki zapadają się, miasto spowijają tumany śmiertelnego dymu. Czy ten scenariusz może się powtórzyć? - Taka obawa wciąż tkwi w Amerykanach - mówi Richard Pipes, emerytowany profesor Uniwersytetu Harvarda.

Od zamachów Al-Kaidy, dowodzonej przez Osamę bin Ladena (†54 l.) na World Trade Center i Pentagon, minęło już 12 lat. W sumie zginęło w nich 2973 osoby, ale liczba ofiar jest dużo większa. Lekarze każdego dnia diagnozują nowotwory i inne choroby u osób, które wtedy spieszyły z pomocą poszkodowanym. Są to głównie policjanci, strażacy, osoby pracujące przy usuwaniu gruzów. Dlatego pamięci o tragedii z 11 września 2001 roku nic nie zatrze, a odbudowane na gruzowisku wieżowce stały się jej symbolem i pomnikiem.

Zobacz: Nowy Jork. Most przekleństwem kierowców

Jak twierdzi prof. Richard Pipes, Ameryka bardzo się zmieniła po zamachach z 11 września. Poczuła się bardzo zagrożona. Według naukowca także znaczny sprzeciw wobec planów interwencji militarnej w Syrii jest ich konsekwencją - ludzie boją się, że taka interwencja sprowokowałaby nowe ataki na Stany Zjednoczone.

 

 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki