i
Pokazano wnętrze słynnej łazienki Timura Mindicza. Złoty sedes symbolem afery korupcyjnej na Ukrainie
Tak wygląda słynny złoty sedes, który za ukradzione pieniądze wstawił sobie do apartamentu w Kijowie Timur Mindicz, dawny wspólnik i przyjaciel Wołodymyra Zełenskiego. Wnętrza mieszkania ukraińsko-izraelskiego biznesmena, który tuż przed wybuchem afery korupcyjnej na Ukrainie czmychnął do Izraela przez Warszawę, kapią złotem niczym w pałacu sułtana. Zdjęcia apartamentów pokazał na Telegramie Jarosław Żełezniak, deputowany Rady Najwyższej. Niestety, w tym samym apartamentowcu, w którym stanął niesławny sedes, ma swoje mieszkanie także Wołodymyr Zełenski. Nie jest to czysty przypadek, bo Timur Mindicz przez lata był jego bardzo dobrym znajomym i współzałożycielem firmy telewizyjnej studio Kwartał-95. Pomagał także podczas kampanii prezydenckiej, a w 2021 roku Zełenski gościł w apartamencie Mindicza na urodzinach. Podczas gdy prezydent Ukrainy od 2022 roku każdego dnia apelował w przemówieniach o więcej pieniędzy od Zachodu na wojnę na Ukrainie, tuż obok ogromne kwoty były kradzione i przez Mindicza, i przez inne osoby z otoczenia prezydenta. A sedes stał się symbolem tej degrengolady.
Afera korupcyjna na Ukrainie. Co o niej wiadomo?
Afera korupcyjna na Ukrainie została ujawniona w listopadzie tego roku, a śledztwo trwało od roku ubiegłego. Kluczową rolę odegrały w nim podsłuchy zainstalowane właśnie w apartamencie Mindicza. Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) informowało, że podejrzanych jest siedem osób, a pięć osób zatrzymano. Afera dotyczyła sektora energetycznego, szczególnie nękanego przez naloty rosyjskie. Podczas gdy rzesze zwykłych cywilów musiały wytrzymywać bez prądu po kolejnych atakach, bogacze związani z Enerhoatomem i skorumpowani politycy pławili się w luksusach, bo wymuszali łapówki od kontrahentów państwowego operatora elektrowni jądrowych w wysokości od 10 proc. do 15 proc. wartości oficjalnych kontraktów. NABU podało, że członkowie tej organizacji przestępczej przekazywali pieniądze byłemu wicepremierowi Ukrainy Ołeksijowi Czernyszowowi. W sumie chodziło o 1,2 mld dolarów i prawie 100 tys. euro w gotówce. Niestety, właściciel złotego sedesu i jednocześnie współorganizator całej operacji nie siedzi wcale w areszcie. Ukraińska Prawda podała, że dziwnym trafem szemrany biznesmen wyjechał z Ukrainy na kilka godzin przed przeszukaniem apartamentu w Kijowie. Teraz prawdopodobnie jest w Izraelu.