Teraz musisz, prezydencie

2013-01-22 3:00

Blisko pół wieku po tym jak Martin Luther King wygłosił swą legendarną mowę na temat pozycji Afroamerykanów w Stanach, Barack Hussein Obama II − pierwszy czarnoskóry przywódca Ameryki − po raz drugi został zaprzysiężony na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Ceremonię, która odbywała się w poniedziałek po południu przed Kapitolem, oglądały miliony ludzi − część przyjechała na tę uroczystość specjalnie do stolicy, inni przed telewizorami. Patrząc, jak prezydent składa przysięgę na Biblię dr. Kinga i prezydenta Lincolna, wiele osób zadawało sobie pytanie, jakie będą te kolejne cztery lata? Czy dotrzyma złożonych w czasie kampanii obietnic...

 

roku oznacza dla niego dużo więcej niż zwycięstwo w 2008 roku. To może oznaczać, że jest zdeterminowany i zrobi wszystko, aby udowodnić, że wszystko, o czym mówił w kampanii, to nie były puste słowa, i nadrobi to, czego nie udało mu się zrobić w czasie pierwszych czterech lat w Białym Domu – pisze w edytorialu Richard Wolffe, dziennikarz MSNBC i autor dwóch książek o Obamie.

To może oznaczać, że jest zdeterminowany i zrobi wszystko, aby udowodnić, że wszystko, o czym mówił w kampanii, to nie były puste słowa, i nadrobi to, czego nie udało mu się zrobić w czasie pierwszych czterech lat w Białym Domu – pisze w edytorialu Richard Wolffe, dziennikarz MSNBC i autor dwóch książek o Obamie.

 

 

 

Jego zdaniem – jak i wielu innych obserwatorów politycznych – w czasie drugiej kadencji prezydent skoncentruje się na sprawach wewnętrznych.

Tutaj – jak twierdzi Wolffe – największymi wyzwaniami, przed jakimi stoi, jest stan gospodarki, szeroko pojęta kontrola dostępu do broni palnej i długo oczekiwana reforma imigracyjna.
– Kiedy Obama wygrał ponownie wybory, dług publiczny wynosił 16,2 bln dolarów, czyli 107 proc. produktu krajowego brutto USA. Pamiętajmy, że dług ten wzrósł w pierwszej kadencji Obamy, między innymi za sprawą wydatków na ratowanie banków po kryzysie w 2008 r. i przemysłu samochodowego, który stanął u progu bankructwa. Teraz Obamie będzie zależeć, aby dług obniżyć. Będzie chciał stworzyć miejsca pracy i jak najbardziej chronić klasę średnią, co już poniekąd udowodnił przy negocjacjach w sprawie klifu fiskalnego – uważa Wolffe.
Zdaniem dziennikarza kolejną sprawą, w której Obama będzie chciał się zreflektować, to kompleksowa reforma prawa imigracyjnego. – Startując do Białego Domu po raz pierwszy, obiecał to głosującym na niego imigrantom. Słowa nie do końca udało mu się dotrzymać. Wprowadzone przez niego dekretem powstrzymanie deportacji wybranych imigrantów, nie każdemu się spodobało, a przede wszystkim zostało odebrane jako samowola. Tym razem prezydent zapowiada rzetelną ustawę. Klimat ku temu sprzyja – bo i Republikanie zdali sobie sprawę, że bez imigrantów nie wygra się żadnych wyborów  – więc jest duża szansa, że 11 milionów ludzi doczeka się amnestii – uważa dziennikarz MSNBC.
Sprawą, która niespodziewanie urosła do potężnej rangi, stał się też dostęp do broni. Po tragedii w szkole podstawowej w Connecticut Barack Obama postanowił zająć się tym od strony legislacyjnej i zmienić przepisy. W konsekwencji podpisał już rozporządzenie kontrolujące handel bronią palną.
– Ostatnie decyzje prezydenta Obamy sprawiły, że jego popularność znowu wzrosła. Jak będzie dalej, pokaże czas. Już wkrótce 44. prezydent Stanów Zjednoczonych wygłosi tradycyjne State of The Union, w którym nakreśli plan działania na następne cztery lata. Czy go zrealizuje? Zobaczymy – kończy Wolffe.

 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki