- Donald Trump rozważa sprzedaż Ukrainie rakiet Tomahawk, co może być nowym etapem eskalacji konfliktu.
- Prezydent USA rozmawiał telefonicznie z Wołodymyrem Zełenskim, który zapewnił o wykorzystaniu rakiet wyłącznie do celów wojskowych.
- Trump zamierza skonsultować się z Rosją w tej sprawie. Jakie będą konsekwencje tej decyzji?
Słowa, o których mowa, padły z ust prezydenta Donalda Trumpa w niedzielę, 12 października. Trump odniósł się do sprawy ewentualnej sprzedaży Ukrainie amerykańskich rakiet manewrujących Tomahawk podczas rozmowy z dziennikarzami na pokładzie samolotu Air Force One w drodze do Izraela. Amerykański przywódca podkreślił, że wcześniej rozmawiał na ten temat telefonicznie z prezydentem Ukrainy Wołdymyrem Zełenskim.
Trump: "Muszę porozmawiać z Rosją"
"Rozmawialiśmy o broni, której potrzebują, o rodzajach broni, której potrzebują, bardzo potrzebują Patriotów, bardzo chcieliby mieć Tomahawki. (...) Rozmawialiśmy o tym i tak dalej, zobaczymy. Szczerze mówiąc, będę musiał chyba porozmawiać z Rosją. Czy chcą, żeby Tomahawki zmierzały w ich kierunku? Nie sądzę. Szczerze mówiąc, powiedziałem to prezydentowi Zełenskiemu, ponieważ Tomahawki to nowy etap agresji (...). Najpierw porozmawiałbym z Putinem i mógłbym powiedzieć: »Słuchaj, jeśli ta wojna nie zostanie rozstrzygnięta, wyślę im Tomahawki«" - powiedział Trump.
Rosja zapowiada "ostrą odpowiedź"
To zdaje się być zmianą stanowiska amerykańskiego prezydenta, ponieważ wcześniej deklarował, że w tej kwestii "w pewnym sensie podjął już decyzję". Mówił jednak, że chciałby się dowiedzieć, jak Ukraińcy będą je wykorzystywali. Również w niedzielę w wywiadzie dla Fox News Wołodymyr Zełenski zapewnił, że rakiety, które Ukraina być może uzyska będą wykorzystywane jedynie do atakowania celów wojskowych w Rosji. "To jest różnica między nami a Rosją" - zaznaczył. Tymczasem Rosja już się odgraża. Zapowiedziała "ostrą odpowiedź", jeśli dojdzie do przekazania Ukrainie amerykańskich rakiet manewrujących.