W środę (9lipca) po południu Donald Trump przyjął w Białym Domu delegację pięciu przywódców krajów afrykańskich. "W sali mówiono kilkoma językami. Wszyscy mieli na uszach słuchawki, aby móc słyszeć tłumaczenia. Ale nie było potrzeby używania zestawu słuchawkowego, aby zrozumieć, co mówił prezydent Liberii Joseph Boakai" - pisze "The New York Times".
To właśnie podczas środowego spotkania w Białym Domu doszło do żenującej wpadki Donalda Trumpa. Ten, będąc pod dużym wrażeniem umiejętności językowych prezydenta Boakai, nagle wypalił do niego: "Gdzie nauczyłeś się tak pięknie mówić? Gdzie? Czy się kształciłeś? W Liberii? Cóż, to bardzo interesujące. To piękny angielski. Przy tym stole mam ludzi, którzy nie mówią nim tak dobrze". Jak relacjonuje "NYT", po sali rozległy się chichoty. Nic dziwnego, ponieważ angielski jest językiem urzędowym Liberii, która powstała częściowo jako ruch mający na celu przesiedlenie wolnych Afroamerykanów w XIX wieku.
Trump chwali prezydenta za umiejętności językowe. "Szczyt ignorancji"
"Pytanie prezydenta Liberii o to, gdzie nauczył się angielskiego, skoro jest to dosłownie język urzędowy tego państwa, to szczyt ignorancji" – napisała w poście w mediach społecznościowych Jasmine Crockett, demokratka, kongresmenka z Teksasu. "Jestem przekonana, że jawne obrażanie nie jest sposobem na prowadzenie dyplomacji". Z kolei Michelle Gavin - jak przytacza "NYT" - która jako starsza dyrektor ds. Afryki w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego pomagała przygotowywać byłego prezydenta Baracka Obamę do spotkań z zagranicznymi przywódcami, stwierdziła, że komentarze Trumpa są zwyczajnie "żenujące". "To, co upubliczniono, dało mi odczucie, że do tego spotkania przygotowano się w bardzo niewielkim stopniu" - powiedziała dodając, że co prawda nie sądzi, by ten incydent zakłócił stosunki między Stanami Zjednoczonymi a Liberią, ale uważa, że da to Liberyjczykom sygnał, że Trump "wydaje się nie być świadomy historycznych powiązań między ich krajami".
Ludzie Trumpa reagują na krytykę. "Wszyscy byli głęboko wdzięczni"
Co na to wszystko ludzie Trumpa? To, co zawsze. Massad Boulos, starszy doradca Departamentu Stanu ds. Afryki, a także teść córki Trumpa, Tiffany, powiedział w oświadczeniu, że "prezydent wręcz pochwalił umiejętności językowe prezydenta Liberii". "Byłem na spotkaniu i wszyscy byli głęboko wdzięczni prezydentowi za poświęcony czas i wysiłek. Kontynent afrykański nigdy nie miał w Białym Domu takiego przyjaciela jak prezydent Trump". Słowem - pełen sukces.