Nawrocki blisko Trzaskowskiego
Polacy tłumnie ruszyli do urn wyborczych. W tegorocznych wyborach prezydenckich frekwencja w pierwszej turze sięgnęła niemal 67 proc., najwięcej od wyborów w 1990 roku. Według pierwszych sondaży w wyścigu o Pałac Prezydencki przoduje Rafał Trzaskowski z 30,8 proc. poparcia. Ale jego rywal Karol Nawrocki depcze mu po piętach, zdobywając 29,1 proc. głosów. I chociaż późniejsze dane late poll nieco umacniają przewagę kandydata KO nad oponentem – bo zyskuje on 0,3 pkt proc. nad Nawrockim – różnica wciąż jest nieznaczna. – Takie wyniki sprawiają, że nie ma psychologicznego efektu, na który liczyła koalicja rządząca – że oto pan Trzaskowski jak walcem przejeżdża przez pierwszą turę i prze do przodu. To może jednak spowodować większą mobilizację jego zwolenników i na pewno strona opozycyjna powinna brać to pod uwagę – ocenił Łukasz Warzecha.
Warzecha: Dobra końcówka kampanii Mentzena
Publicysta zauważył, że w ostatecznych wynikach może okazać się nawet, że to Nawrocki wyprzedzi Trzaskowskiego lub „zbliży się do niego o włos”. Ale kolejną niespodzianką w tych wyborach okazał się dobry wynik pozostałych prawicowych kandydatów. Sławomir Mentzen z Konfederacji według najświeższych szacunków zdobywa 14,8 proc. głosów, a tuż za nim plasuje się Grzegorz Braun z Konfederacji Korony Polskiej z poparciem 6.3 proc. W ocenie Warzechy wygląda na to, że Mentzen odbił tak naprawdę w ostatnich dniach kampanii. – Czwarte miejsce dla Grzegorza Brauna, to jest wielki sukces – podkreślił komentator.
– Jeśli chodzi o prawdziwych przegranych, to mamy do czynienia prawdziwą klęską Szymona Hołowni. Jego fatalny wynik będzie miał swoje konsekwencje dla Trzeciej Drogi i tym samym dla całego układu politycznego, który tworzy obecny rząd. On może jeszcze siłą rozpędu przetrwać jakiś czas, ale automatycznie ten bardzo słaby wynik Hołowni spowoduje ferment wewnątrz Trzeciej Drogi, przede wszystkim wewnątrz PSL i ta sytuacja w pewnym momencie wybuchnie – powiedział Łukasz Warzecha.