Wnuki Tadeusza Mazowieckiego: Dziadek lubił się wygłupiać

2013-11-03 8:08

Po śmierci Tadeusza Mazowieckiego (†86 l.) mówi się o nim w telewizjach, jakby za życia był osobą z encyklopedii. A przecież premier był sympatycznym człowiekiem, zbierał figurki żółwi, lubił zimne nóżki, ciasto, był gadatliwy i lubił sypnąć żartem. A swoim wnukom mówił, że dostojnego jubilata pozwoli z siebie zrobić dopiero na 90. urodziny...

Wiele osób wie, że Mazowiecki palił papierosy. Jego współpracownicy opowiadają, że w jego gabinecie momentami było czarno. I jak każdy palacz - próbował zerwać z nałogiem. Wnuczka Tadeusza Mazowieckiego - Katarzyna (24 l.) - zapamiętała dziadka, jak próbował zadbać o własne zdrowie.

Patrz: Premier Mazowiecki sam wychował trzech synów

- Nigdy nie widziałam starszego pana, który by żuł gumę. A dziadek kiedyś chciał rzucić palenie i chodził z torebką gumy do żucia. To był szok - opowiadała kilka lat temu dziennikarzom "Tygodnika Powszechnego" o dziadku.

Swoje opowieści dołączyli też pozostali wnukowie. - Kiedyś zaprosiłem znajomych na mecz, był też akurat dziadek. Trochę się zdziwili, ale świetnie to wyglądało: dziadek siedział z nami w szaliku i czapce kibica. W ogóle się nie krępował - wspominał Filip Mazowiecki (26 l.).

Zobacz: Tadeusz Mazowiecki nie żyje - rodzina opłakuje zmarłego

Być może niektórym takie historie psują pomnikowy obraz Tadeusza Mazowieckiego, ale on taki był. Trzy lata temu z uśmiechem spotkał się z młodymi ludźmi na przystanku Woodstock. Był w spodniach bojówkach, w sandałach i kraciastej koszuli. Zupełny luz.

Mówił młodym o ważnych sprawach, żartował z Jurkiem Owsiakiem (60 l.). Kamery pokazywały, jak zasłuchani byli wtedy młodzi ludzie, którzy pewnie nie do końca wiedzieli, kto do nich mówi.

Takim ważnym człowiekiem był też dla swoich wnuków. Doradzał im w trudnych sprawach.

- Chcieliśmy wziąć jedynie ślub cywilny, bo uważaliśmy, że kościelny jest kompletnie nie dla nas. Dziadek był jedyną osobą w rodzinie, która nie przekonywała nas, że obowiązkiem moralnym w katolickiej rodzinie jest wzięcie ślubu kościelnego. Powiedział tylko: "Wam trzeba pomóc, żebyście sami poczuli, że chcecie". Będę mu wdzięczna do końca życia, że nas wtedy nie osądzał - wspomina Ewa (30 l.).

Tadeusz Mazowiecki zmarł w poniedziałek. Dużo jest o nim wspomnień. Rzadko kto wspomina, że był to żartowniś, który karierowiczom kazał iść do zoo, mówił, że kandydaci do parlamentu przechodzą obowiązkowe badania psychorozpoznawcze, a nienawiść traktowana jest jako choroba.

Żartował też, że lekarze i personel medyczny pracują tak jak w serialu "Na dobre i na złe". Nie wolno narzekać na wszystko.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki