Starszy pan, dziadek

i

Autor: Shutterstock

Chorzy na raka prostaty skazani na przerzuty

2020-09-15 12:08

Nowotwór złośliwy gruczołu krokowego (prostaty) od kilku lat jest najczęstszym nowotworem u mężczyzn, wyprzedził nawet raka płuca, dotychczasowego „lidera” w tej niechlubnej statystyce. I niestety z każdym rokiem w naszym kraju wzrasta zarówno zachorowalność, jak i śmiertelność z tego powodu. To już nie 10-11 tys. nowych przypadków zachorowań i 4 – 4,5 tys. zgonów, jak było jeszcze parę lat temu, ale ponad 16 tys. zachorowań i ponad 5 tys. zgonów.

W raporcie, przygotowanym przez uniwersytet w Mediolanie, dotyczącym sytuacji onkologicznej w krajach Unii Europejskiej, możemy przeczytać: „Od 2015r. liczba zgonów z powodu raka prostaty spadła w Unii o ponad 7 proc. To zasługa lepszej diagnostyki i skuteczniejszego leczenia. Ale mamy jeden kraj, do którego ten wskaźnik się nie odnosi i gdzie umieralność z powodu raka gruczołu krokowego nie maleje. To Polska. Od 2015r. śmiertelność zwiększyła się tam o ponad 18 proc.”

Będzie więcej zachorowań

A ponieważ społeczeństwo się starzeje, chorych będzie przybywać. Jednak, chociaż statystycznie rak gruczołu krokowego dotyka mężczyzn w podeszłym wieku, chorują także coraz młodsi. Mężczyźni, którzy prowadzą aktywny tryb życia i którzy po rozpoznaniu choroby nie musieliby z niego rezygnować, gdyby tylko mieli dostęp do odpowiedniego leczenia. Ale nie mają.

Dziś raka prostaty w Europie i Stanach Zjednoczonych leczy się wszelkimi dostępnymi terapiami i na wszystkich etapach choroby, nie tylko przed i po chemioterapii, ale jeszcze przed wystąpieniem przerzutów, co daje choremu więcej szans na wyleczenie. W naszym kraju takie leczenie jest, przynajmniej na razie, niemożliwe, więc lekarze i pacjenci są skazani na…czekanie, aż pojawią się przerzuty. I dopiero potem, jak się one pojawią, będzie można wdrożyć nowoczesne leki antyandrogenowe.

- A to przecież niedorzeczne – mówi Bogusław Olawski, przewodniczący Sekcji Prostaty Stowarzyszenia „UroConti”. – Pacjenci w innych krajach maja dostęp do leczenia na każdym etapie choroby, także tym wczesnym. My musimy czekać, aż nam się pogorszy! Np. w biedniejszej od nas Słowacji chorzy mogą korzystać ze wszystkiego, co oferuje współczesna medycyna. A w Polsce, jako pacjent z zaawansowanym rakiem stercza, ale bez przerzutów, musiałbym czekać, aż się pojawią. Dopiero wtedy, według resortu zdrowia, mógłbym starać się o leczenie, które nie tylko opóźnia wystąpienie przerzutów o ponad dwa lata, ale także wpływa na wydłużenie całkowitego przeżycia.

Zakaz sekwencyjnego stosowania leków

Pod koniec maja pacjenci z „UroConti” po raz kolejny wysłali do Ministra Zdrowia pismo, w którym dopominają się o poszerzenie programu lekowego o możliwość leczenia chorych z zaawansowanym rakiem prostaty bez przerzutów. Jednocześnie walczą o zniesienie zakazu sekwencyjnego podawania leków. Dziś bowiem jest tak, że jeśli pacjenci leczyli się jednym z leków, a jego skuteczność się wyczerpała, to w myśl obowiązujących przepisów, zamykają sobie drogę leczenia innymi lekami! Chyba że będą sami za nie płacić!

- Nie znam innego kraju, w którym obowiązywałby zakaz leczenia sekwencyjnego abirateronem i enzalutamidem. Przecież to logiczne, że jak przestaje działać jeden lek, to sięga się po kolejny – mówi Bogusław Olawski.

15 września obchodzony jest Europejski Dzień Prostaty. Oby ten kolejny Dzień mógł zapoczątkować korzystne zmiany w leczeniu polskich chorych.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze artykuły