Barszcz sosnowskiego

i

Autor: Tomasz Lewicki Barszcz sosnowskiego

Dlaczego ten BARSZCZ parzy, powoduje wymioty, a nawet może ZABIĆ?

2020-07-13 17:58

Sezon letni w tym roku nie jest ogórkowy, bo dużo się dzieje. Z rzadka pojawiają się więc informacje o Heracleum sosnowskyi Manden z rodziny selerowatych. I o ile dotykanie selera nie grozi przykrymi konsekwencjami, o tyle kontakt bezpośredni, a nawet pośredni, z barszczem Sosnowskiego może skończyć się wizytą w szpitalu. Albo i jeszcze gorzej.

O nim, naturalnie wegetującym w Kaukazie, napisano już tyle, że chyba wszyscy powinni wiedzieć, czym jest ta roślina. Dla tych, którzy zapomnieli: sprowadzono ją do Polski w 1959 r. ze Związku Radzieckiego. Miała się przysłużyć naszemu rolnictwu. Miała być tanią paszą dla bydła, bo z hektara można było uzyskać 60 ton rośliny. Może i tyle pozyskiwano, ale w Związku Radzieckim. W Polsce jej uprawę zarzucono w latach 80. XX wieku, ale już wcześniej barszcz Sosnowskiego zaczął się rozpleniać po kraju, jako roślina inwazyjna. U nas występują 4 gatunki z rodzaju Heracleum (na 50 istniejących). Tak na marginesie: ów chwast był już znany w czasach rzymskich, pisał o nim Pliniusz Starszy i to za jego sprawą w łacińskiej nazwie rośliny znalazło się słowo „Heracleum”, jako cześć dla siły Heraklesa. A to nie ten heros jest groźny, ale związki organiczne zawarte w soku i olejkach eterycznych: FURANOKUMARYNY.

Gdy tylko wejdą on w kontakt ze skórą, to gigantycznie potęguje się wrażliwość na promienie UV, czyli słoneczne i to przez nie dochodzi do ciężkich oparzeń. Do nadwrażliwości dochodzi od 30 minut do 2 godzin od kontaktu z rośliną, a reakcje fotouczuleniowe objawiają się oparzeniami (fotodermatozą) II i III stopnia. W pierwszym przypadku dochodzi do uszkodzenia nie tylko skóry, ale i tkanki pod nią się znajdującej. Leczenie oparzeń II stopnia może trwać do 3 tygodni. W drugim przypadku dochodzi do martwicy skóry i konieczne są jej przeszczepy. Jeśli już miało się kontakt z barszczem Sosnowskiego to należy:
• jak najszybciej umyć skórę mydłem i nie żałować letniej wody,
• przez 2 doby unikać słońca (i innych źródeł promieniowania UV),
• jeśli te czynności prewencyjne nie pomogły i pojawiły się pęcherze poparzeniowe wypełnione płynem surowiczym, to pod żadnym pozorem nie można ich rozkłuwać, a tylko delikatnie posmarować jakimś kremem kortykosteroidowy, np. 1-procentowy hydrokortyzon,
• w takim przypadku wizyta w szpitalnym oddziale ratunkowym jest jak najbardziej wskazana.

Skutkiem kontaktu z FURANOKUMARYNĄ są nie tylko oparzenia. Olejki eteryczne wydzielane przez roślinę mogą unosić się w powietrzu nawet na odległość kilkunastu metrów. To one mogą powodować nudności, wymioty, bóle głowy, a także obrażenia układu oddechowego, oczu, a nawet wstrząs anafilaktyczny. A najlepszą profilaktyką, jak radzą biolodzy i sanepid, jest omijać skupiska barszczu Sosnowskiego szerokim łukiem. W 2015 r. w siemianowickim Centrum Leczenia Oparzeń zmarła 67-letnia kobieta. Kosiła trawę i przypadkiem dotknęła rośliny. Oparzenia miała stosunkowo niewielkie, ale skutkiem działania FURANOKUMARYNY była niewydolność krążeniowa. Jak prawie każda trucizna tak i ta z braszczu Sosnowskiego może być… lekiem. Naukowcy w badaniach wykazali, że FURANOKUMARYNY mogą być stosowane w leczeniu łuszczycy i… nowotworów.

Puma Nubia trafiła do chorzowskiego ZOO

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze artykuły