kot

i

Autor: Andrzej Bęben

Do czoła kota przyłóż, gdy masz migrenę. Mruczki a światowa medycyna

2022-02-17 16:46

Koty jakie są, każdy wie. Wiedza o tym, co ma wspólnego wąsaty sierściuch z medycyną nie jest już tak powszechna. A jak już ktoś tej zależności słyszał, to często uważa je za gusła. Tymczasem nie jest to prawdą i nadal za kotem wlecze się widmo czarownic, wiedźm, magii ze średniowiecznym rodowodem. Zatem z okazji Międzynarodowego Dnia Kota o miauczkach nieco z innej, medycznej, strony.

Można tylko spekulować, dlaczego drzewiej (choćby jeszcze przed II wojną światową) wiejscy znachorzy i lekarze nie polecali smalcu z kota gruźlikom, tak jak to było z psim smalcem. Światowy Dzień Psa obchodzony jest 26 sierpnia, ale przy tej okazji wyjaśnijmy, smalec z psa nie był jakimś cudownym i szczególnym medykamentem w leczeniu gruźlicy. Polecano go, bo biedny chłop prędzej zabił psa niż wieprzka. No, chyba, że mądry doktor powiedział takiemu pacjentowi, że najlepiej pomaga rosół z kury zabitej przy pełni księżyca. Wróćmy jednak do sprawy „kot i medycyna”. Otóż istnieje coś takiego jak felinoterapia – od felis – kot, a dalej to już wiecie. Po naszemu: kototerapia. To jedna z metod animalterapii. W tym przypadku rolę pomocnika terapeuty pełni kot. Kontakt z nim, jak tłumaczą specjaliści od takiej terapii, wywiera pozytywny wpływ na psychikę, wyraźnie poprawia samopoczucie, obniża poziom lęku, a także przełamuje bariery u osób, które boją się zwierząt, Taki kontakt usprawnia funkcjonowanie osób starszych, niedołężnych.

Nie od dziś wiadomo, że głaskanie futrzaka odpręża, a ich miauczenie uspokaja nawet ostrych nerwusów. A to wskutek tego, że dochodzi do obniżenia ciśnienia krwi, u człowieka – nie kota, poziomu cholesterolu, trójglicerydów itd. Wszystko to ma wpływ na obniżenia ryzyka chorób sercowo-naczyniowych, podobno prawdopodobieństwo zawału zmniejsza się o 3 proc. A niektórzy naukowcy (szkoccy) uważają, że nawet o 30 procent! Warto wiedzieć, że każdy może zostać kototerapeutą. Wystarczy przejść przez kurs (za ok. 2 tys. zł), zdać egzamin… No i dobrze jest mieć własnego pomocnika, by obniżyć koszty świadczonej usługi.

Groby psów i kotów. Na tym cmentarzu pochowano pupili znanych Polaków. Niezapomniani

Jeśli dać wiarę uczonym z Instytutu Komunikacji Zwierząt w Północnej Karolinie, to tam, gdzie są małe dzieci, winien być kot. Wyszło im w badaniach, że taka obecność dobrze wpływa na układ immunologiczny dzieci, wskutek czego wytwarzać się mają przeciwciała zapobiegające astmie i innym oddechowym infekcjom. Skoro mającym kota, zwierzaki fundują mniejsze ryzyko wystąpienia zawału, to nic dziwnego, że „kociarze” żyją dłużej od tych, których kotów nie mają. Podobno nawet i o 5 lat. Trudno to sprawdzić, ale miło jest uwierzyć. Nawet, jeśli naukowcy pomylili się, to pamiętać należy, że jest coś takiego, jak efekt placebo (patrz - badania nad amantadyną w leczeniu szpitalnym). Co prawda kotów też dotyka choroba zwyrodnieniowa stawów, ale od wieków wiadomo, że, jak reumatyzm czuć w kościach, to dobrze jest do nich przyłożyć kota. Nauka potwierdziła mądrość medycyny ludowej – futro mruczka jest zjonizowana ujemnie, a chore miejsca dodatnio. Kot wyczuwa je, układa się na na nim i neutralizuje szkodliwe jony, redukując odczucie bólu. Skoro pomaga na bóle w rodzaju „łupie w kościach”, to i dobrze jest sobie przyłożyć kota do… czoła, gdy ma się migrenę. I na koniec jeszcze jedna informacja o roli kota w medycynie.

Zespół naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego jesienią zeszłego roku ogłosił, że wykrył u miauczków domowych tzw. dobrą bakterię. Nazwał ją Staphylococcus felis. I w niej jest nadzieja, że da się z niej stworzyć super-antybiotyk. W badaniach wykazano, że ten szczep kociej bakterii zabija patogeny. A to jest bardzo ważne odkrycie, bo taki antybiotyk byłby skuteczny w walce z bakteriami antybiotykoopornymi.

Sonda
Czy sprzeciwiasz się przeprowadzaniu eksperymentów na zwierzętach?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze artykuły