Jelita są połączone z mózgiem nerwami, które dostarczają informacji na temat spożywanych pokarmów oraz potencjalnych zagrożeń w postaci wrogich drobnoustrojów. Jelita to największy ludzki narząd zmysłowy. Rozłożone na płasko osiągnęłyby powierzchnię boiska do koszykówki!
Wielozadaniowość
Trawią, wydalają, zwalczają patogeny. Nie byłoby to możliwe bez zróżnicowanej flory bakteryjnej w jelitach. W przypadku konieczności zastosowania antybiotyku pożyteczne mikroorganizmy dostosowują się do nowych warunków. Na stres reagują biegunką, aby zapobiec zatruciu – wymiotami. Gdy jesteśmy smutni, praca jelit spowalnia, w gniewie – przyspiesza. Im mniejsza różnorodność mikrobioty jelitowej, tym większe ryzyko zachorowania na autyzm, alzheimera czy parkinsona.
Inteligentne trzewia
Jelita są wrażliwe na sygnały emocjonalne płynące z mózgu. Co to właściwie oznacza? Jeśli podczas spożywania posiłku doszło do nieprzyjemnej sytuacji, konsekwencją jest nie tylko skurcz jelit. Jelita pozostające w stałym kontakcie z mózgiem „zapamiętają” przykry objaw. Może się okazać, że gdy następnym razem usiądziemy do tej samej potrawy, mózg skojarzy dawny incydent z rodzajem posiłku, który wtedy jedliśmy i przypomni nam, że dana potrawa wywołała skurcz jelit, czytaj: nie służy nam.
Jelita a depresja
Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że jelita wraz z zamieszkującą je florą bakteryjną oddziałują także na nasz nastrój. Okazuje się, że to nie w mózgu (jak do niedawna sądzono) znajdują się największe ilości hormonu szczęścia – a właśnie w jelitach! Aż 95% serotoniny odpowiadającej za dobry nastrój przechowują komórki jelitowe. Oznacza to, że rodzaj spożywanego pokarmu ma wpływ na nasze samopoczucie, a bytujące w jelitach bakterie i wydzielane przez nie substancje odgrywają ważną rolę w rozwoju i utrzymywaniu się depresji.