Monika, u której zdiagnozowano zespół stresu pourazowego, depresję, agorafobię i syndrom DDA, wychowywała się w trudnej rodzinie. W wieku siedmiu lat trafiła do placówki, gdzie doświadczała przemocy. Mimo trudności, dzięki wsparciu "zastępczej matki", Bożeny, odnalazła inną drogę.
Życie z agresją
"Jako dziecko miałam symptomy, ale byłam w ruchu, trenowałam, rozładowywałam stres. Diagnozy pojawiły się w dorosłym życiu, po rozwodzie" – wspomina Monika. Rozwód, który wywołał agresję ze strony byłego męża, uruchomił lawinę wspomnień z dzieciństwa.
Po urodzeniu syna i trudnym porodzie Monika usłyszała diagnozę depresji poporodowej i kompleksu PTSD. "Mózg zabezpieczył się, żebym nie pamiętała, ale ciało zawsze pamięta" – mówi. Agresja, której doświadczała w dzieciństwie, w placówce opiekuńczej, wywoływała agresję z jej strony. "Byłam tłuczona, potem nauczyłam się bronić, później ja byłam oprawcą dla młodszych dzieci" – przyznaje.
Czytaj też: "Co cię nie zabije, to cię wzmocni"? Renata obala mit
Jak opowiada Monika, wiele w jej życiu zmieniła Bożena, która pojawiła się w placówce jako wychowawca. "Ona przyszła z taką energią i łagodnością. Wprowadzili opiekę psychologiczną, pedagogiczną, pokazywali, jak radzić sobie ze złością" – wspomina Monika. Zaufanie do Bożeny budowało się latami, ale przerodziło się w przyjaźń na całe życie.
Powtórzyć schemat
Monika w dorosłym życiu powtórzyła schemat z dzieciństwa, wiążąc się z kontrolującym mężem. Dopiero po rozmowach z innymi kobietami w sanatorium, zdała sobie sprawę z toksyczności związku i podjęła decyzję o rozwodzie.
Terapia pomogła Monice zrozumieć, co ma wpływ na jej życie. "Jak nie wiedziałam, to czułam się jak dziwadło. Teraz wiem, co z czego wynika" – mówi. Najtrudniejsze było poczuć emocje, bo ciało było zamrożone.
Zobacz także: Ma rzadką wadę wrodzoną. O chorobie dowiedziała się w wieku 16 lat
Monika przeszła 8 lat indywidualnej terapii. "Zaczęłam od procesu wybaczenia. To było dla mnie, nie dla nich ważne" – podkreśla. Warsztaty z Danielem Fisherem pomogły jej dać sobie współczucie i tolerować pomyłki. Monika, która miała dwie próby samobójcze w dzieciństwie, dziś jest asystentką zdrowienia, pomagającą innym. "Wiem, co działało mi i na jakich narzędziach" – mówi.
Dla Moniki najważniejsze było, by nie powielać przemocy w relacji z synem. "Jestem dumna, że moje dziecko nigdy nie dostało ode mnie lania" – mówi. Mimo trudnej przeszłości zbudowała szczęśliwe życie i pomaga innym. Swoją historię opowiada w podcaście "Siła kobiet".
Całej rozmowy posłuchacie, klikając w baner poniżej lub na stronie mediateka.pl.