- W Świebodzinie w 2024 roku zmarł 7-miesięczny Wojtuś
- O jego śmierć oskarżony został ojciec, 26-letni Robert P.
- Sekcja zwłok wykazała pęknięcie czaszki – dziecko zostało pobite
- W lutym 2025 roku rozpoczął się proces przed Sądem Okręgowym w Zielonej Górze
- Prokuratura domaga się dla oskarżonego dożywotniego więzienia
- W środę, 8 października, odbyły się mowy końcowe
Śmierć 7-miesięcznego Wojtusia ze Świebodzina (woj. lubuskie) wstrząsnęła całą Polską. Do dramatu doszło 7 marca 2024 roku. Tego dnia babcia chłopca odkryła w mieszkaniu ciało wnuka, który nie dawał oznak życia. Na ratunek było już za późno. Na ciele niemowlęcia znaleziono ślady pobicia – sekcja zwłok wykazała pęknięcie czaszki. Według ustaleń prokuratury, dzień przed śmiercią chłopiec był u lekarza i uchodził za zdrowe, dobrze rozwijające się dziecko. W chwili tragedii Wojtuś przebywał pod opieką swojego ojca, 26-letniego Roberta P. Matki dziecka nie było w domu, bo została zatrzymana dzień wcześniej za kradzież. Tragicznej nocy Wojtuś spał z ojcem w jednym łóżku.
Śledczy ustalili, że chłopiec zmarł w wyniku silnych uderzeń – najprawdopodobniej zadanych ręką. Robert P. został zatrzymany. Usłyszał zarzut śmiertelnego pobicia swojego 7-miesięcznego syna.
"Czasu nie cofnę, mimo że bym bardzo chciał"
W lutym 2025 roku przed Sądem Okręgowym w Zielonej Górze rozpoczął się proces Roberta P. Prokuratura domaga się dla niego najwyższego wymiaru kary – dożywotniego pozbawienia wolności. W środę (8.10) podczas mów końcowych oskarżony wyraził skruchę. – Tego wieczoru wypiłem, żeby zapomnieć o problemach wszystkich, że kolejny raz coś odwaliła partnerka, a ja muszę z dziećmi zostać sam [...]. Czasu nie cofnę, mimo że bym bardzo chciał. Wolałbym ja leżeć w grobie zamiast mojego własnego syna – mówił w sądzie.
Prokurator Ewa Antonowicz w swojej mowie końcowej podkreśliła, że oskarżony nie zasługuje na łagodniejszy wymiar kary. – Przede wszystkim nie rozumie on konsekwencji swojego czynu. Nie przyznaje się do tego, aby przez lata stosował przemoc, która doprowadziła tak naprawdę do tego zabójstwa. Świadkowie wskazywali na jego nerwowość – zaznaczyła przedstawicielka prokuratury.
Jak informuje Radio Eska, wyrok w sprawie Roberta P. ma zostać ogłoszony w poniedziałek 13 października.