Minge: Miałam aborcję, bo dziecko i tak by umarło

2016-09-30 7:00

Temat nowej ustawy aborcyjnej poruszył Polaków. Jedni są za, inni przeciw. Znane osobistości z naszego show-biznesu również zajmują stanowisko w tej dyskusji. Najpierw Krystyna Janda (64 l.) zszokowała nas wyznaniem, że dwukrotnie musiała dokonać aborcji. Teraz swoją dramatyczną historię z ciążą ujawnia Ewa Minge (48 l.). Światowej sławy projektantka wyznaje, że gdyby nie aborcja, mogłaby już nie żyć. Tym samym wypowiada się przeciwko zmianom ustawy.

Minge jest matką dwóch dorosłych już synów - Oskara (25 l.) i Gaspara (22 l.). Mało kto wie, że projektantka była w trzeciej ciąży. Niestety, okazało się, że pojawiły się poważne komplikacje...

- Byłam w takiej sytuacji. Ciąża miała osiem tygodni. Od dwóch tygodni lekarz mówił, że nie jest w porządku i ciąża nie rozwija się tak jak powinna, a ja miałam gorączkę, bóle i wymioty - wyznaje "Super Expressowi" Minge.

Ewa nie przyjmowała tej diagnozy do wiadomości. Wierzyła, że dziecko uda się uratować. Niestety, myliła się. - Czekałam na cud, że mi przejdzie, że lekarz się myli, że wszystko będzie dobrze. Urodziłam już dwóch synów, więc miałam doświadczenie. Niestety, straciłam przytomność. Zawieziona do lekarza zostałam poddana aborcji. Mądrzy lekarze zdecydowali za mnie. Byłam o krok od poważnego zatrucia organizmu, nawet śmierci. Ciąża, jak się okazało, nie miała żadnych szans. Gdyby nie decyzja lekarza, ja też byłabym bez szans - wspomina traumatyczne chwile. - Jaki był sens utrzymywania czegoś, co nie dawało nikomu życia? - dodaje. Ewa Minge, tak samo jak Krystyna Janda, przekonana jest, że nowa ustawa nie powinna wejść w życie. Gdyby wtedy funkcjonowała, mogłoby dojść do wielkiej tragedii.

Zobacz także: Terlikowski apeluje: Drogie Panie, nie idźcie do komunii w niedzielę

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki