Żywioł zniszczył stodołę wypełnioną po brzegi zbożem, sprzęt rolniczy, wóz konny i bryczkę, do której pan Tomasz zaprzęgał Majkę od święta. Gospodarz spał już, kiedy to się stało. Ogień był taki, że pięć zastępów straży pożarnej walczyło z nim kilka godzin. Na szczęście udało się ocalić inne budynki, kilka krów i Majkę.
- Tyle że idzie zima, a ja nie mam dla nich strawy - rozkłada ręce pan Tomasz. Z dymem poszło 30 ton zboża, siano, słoma. Majka zwiozła to wszystko z pola, a ja nie zdążyłem jej nawet podziękować owsem. A przed nami jeszcze wykopki i orka. Pomagają mi sąsiedzi, ale nie wiem, co będzie dalej - mówi gospodarz.
Potrzebuje paszy dla zwierząt i materiałów budowlanych, choćby starej stodoły do rozbiórki. Tymczasem okazało się, że pożar był wynikiem podpalenia. Policja zatrzymała podejrzanego o to Jacka M. (48 l.), bezdomnego, który kręcił się po okolicy. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.
Zobacz: Mężczyzna podpalił się na stacji benzynowej. Wcześniej pytał, jak dostać się do Sejmu