Dramatyczne szczegóły zabójstwa w Kwidzynie! Wiktorek zginął, bo zobaczył twarz mordercy

2013-12-31 3:49

Wiktorka (†8 l.) obudziły krzyki. Wstał z łóżka i otworzył drzwi. Na podłodze leżał jego tata. Był martwy. Obok niego stał Łukasz P. (22 l.). W ręku trzymał zakrwawiony młotek. Spojrzał na chłopca, a potem bez słowa wyszedł z domu. Wrócił po chwili, bo o czymś zapomniał - że chłopiec widział jego twarz. Zmasakrował dziecko, a potem poszedł z dziewczyną na randkę.

Sobotni poranek, godz. 9. Na pierwszym piętrze bloku przy ul. Słowiańskiej 7 w Kwidzynie (woj. pomorskie) rozległ się dzwonek do drzwi. Michał F. (†30 l.) zajrzał w wizjer, po czym bez wahania otworzył. Dobrze znał Łukasza P. (22 l.), pomógł mu znaleźć pracę. Ale poranny gość był niecierpliwy. Tym razem nie szukał pracy, chciał pieniędzy na narkotyki.

Chłopiec musiał zginąć

Gdy Łukasz P. zrozumiał, że nie dostanie ani grosza, wyciągnął młotek i uderzył nim gospodarza. Potem jeszcze raz, i jeszcze. Wtedy w drzwiach dziecięcego pokoju spostrzegł Wiktorka. Morderca się spłoszył i wyszedł z domu. Chciał uciec, ale zawrócił, by dokończyć sprawę. Przecież malec widział jego twarz...

Wiktorka zatłukł tym samym młotkiem, którym uśmiercił jego tatę. Około południa wykąpał się w wannie gospodarzy, przebrał w ubranie Michała F. i przeszukał mieszkanie. Znalazł pieniądze i kluczyki do auta. O godz. 14 poszedł do modnego sklepu, gdzie kupił spodnie i buty. Zadzwonił do dziewczyny i umówił się z nią na przejażdżkę. Wpadł w ręce policji, bo o godz. 17 spowodował stłuczkę. Wtedy policja odkryła, że auto jest kradzione. O godz. 20 śledczy w mieszkaniu przy Słowiańskiej znaleźli ciała ojca i syna. Łukasz P. przyznał się do morderstwa.

Sąd nie aresztował

Policja doskonale znała Łukasza P. W październiku wsadzili go za kratki za kradzieże i włamania. 11 grudnia potwór wyszedł z aresztu i niemal natychmiast okradł własnego ojca. Zabrał mu 4 tys. złotych. Prokuratura wnioskowała o areszt, ale 20 grudnia sąd orzekł wobec niego jedynie policyjny dozór. Ostatnią wizytę na komendzie miał 28 grudnia. Tego dnia wczesnym rankiem podpisał listę obecności, potem poszedł zabić ojca z synkiem.

Sędzia Anna Ziętarska, która rozpatrywała tę sprawę, nie chciała rozmawiać.

Zabił swoich wybawców

Rodzina ofiar jest wstrząśnięta. - Znałam go. To były chłopak mojej kuzynki. Dlaczego on to zrobił?! Dlaczego zabił mi synka?! Przecież myśmy mu pomagali. Michał załatwił mu pracę w Anglii - rozpacza Malwina, mama chłopca.

- Zabił mi wnuka, bo potrzebował pieniędzy na narkotyki. Wiktor dostał od nas pod choinkę samochód na baterie. Nie zdążył się nim nacieszyć - łka Jerzy Mówiński (49 l.), dziadek Wiktorka.

Czytaj więcej: Makabryczna zbrodnia w Kwidzynie. Bestia zabiła ojca i synka młotkiem [Nowe fakty]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki