W obliczu skandalu, jaki wybuchł wokół Kamila Durczoka po publikacji tygodnika Wprost stacja TVN postanowiła rozstać się z dziennikarzem za porozumieniem stron. Rozstanie z Faktami po zakończeniu prac specjalnej komisji ds. mobbingu, która wykazała, że trzy osoby były narażone na niepożądane zachowania, to bardzo duży cios dla znanego dziennikarza. Jak twierdzi Jacek Dubois adwokat byłego szefa Faktów TVN to, że komisja nie wskazała winego jest korzystną okolicznością dla jego klienta i może pomóc w batalii sądowej o 2 miliony odszkodowania. W najnowszym wydaniu Newsweeka zostali przepytani pracownicy TVN-u, którzy twierdzą, że były szef Faktów TVN da sobie radę. - Kamil jest w świetnej formie. Nikt nie pyta, z iloma pensjami opuścił pokład. Co dalej? Przez kilka lat będzie żył zabijaniem wrogów. Finansowo sobie poradzi - mówi jeden z dziennikarzy TVN 24 w rozmowie z Newsweek.
O odejściu Kamila Durczoka nikt w TVN nie chce rozmawiać. Jak się okazuje ma, to związek z tym, że wszyscy podpisali stosowne pisma. - Wszyscy, jak to w korporacji, podpisywaliśmy kwity. Nie można opowiadać o powstawaniu programu. Nie można napisać książki, udzielać wywiadów w prasie. Za to grożą kary - dodaje jeden z byłych pracowników Faktów. W jednym z artykułów opublikowanych przez Wprost pojawiła się historia researcherki, która miała być nękana przez Kamila Durczoka. Dziennikarze TVN-u zdają sobie sprawę, kim była ta kobieta. - Wszyscy od razu wiedzieliśmy, o kogo chodzi. Z funkcji i z nazwiska. Ta dziewczyna już nie pracuje. Była jedną z przesłuchanych przez komisję - mówi inny dziennikarz TVN.
Zobacz: Durczok bez pracy. Z czego będzie żył Durczok? Były szef Faktów w ogóle może nie znaleźć pracodawcy
Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail