To że na terenie sortowni dzieje się coś złego, mieszkańcy wsi zauważyli już w piątek, kiedy po południu do wioski zaczęły nadciągać stada szczurów uciekających z zakładu. W sobotę nad ranem z hałd śmieci nagle ku niebu wyskoczyły jęzory ognia. - Płomienie było widać z odległości wielu kilometrów - opisuje Sławomir Nowak (44 l.), mieszkaniec pobliskiego Zbąszynka. Z pożarem walczy ponad 60 strażaków. Gaszenie ognia było nadzwyczaj trudne, bowiem nie mogli wspiąć się bezpośrednio na hałdy. Groziło to ,,utonięciem'" w morzu odpadów. Pożar udało się opanować dopiero po użyciu specjalnej piany gaszącej. W dalszym ciągu jednak w kierunku wsi napływała gigantyczna chmura duszącego dymu. W efekcie w sobotę władze gminy zdecydowały o ewakuacji dziesięciu rodzin mieszkających najbliżej sortowni. Dogaszanie pożaru może potrwać nawet kilka dni.
Zobacz też: Podlasie. Podpalił żonę benzyną, bo chciała się z nim rozwieść