Szok! ZMIAŻDZYŁO go drzewo. Cudem przeżył

2015-07-27 14:02

W weekend grzmiało i padało w całym kraju. Burze łamały drzewa, zrywały dachy i linie energetyczne. Strażacy mieli ręce pełne roboty. W czasie ulewy w Wielkopolsce życia omal nie stracił Tadeusz Biadasz (66 l.) spod Słupcy. Na auto, którym jechał, spadło wielkie drzewo powalone przez wichurę. - To cud, że nic mi się nie stało. Chyba Pan Bóg nade mną czuwa - mówi mężczyzna.

- Mój samochód to teraz kupa złomu, nic już się nie da z nim zrobić - żali się 66-latek. Kiedy w niedzielę wracał do domu z kościoła, nad okolicą rozpętała się burza. Ciemne chmury w kilka sekund zakryły błękitne wcześniej niebo. - Zerwał się wiatr, łamał grube konary, jak zapałki - opisuje pan Tadeusz. - Lał deszcz, ledwie widziałem drogę. Przejeżdżałem obok kapliczki. Zobaczyłem wielki pień walący się na jezdnię. Zahamowałem - dodaje. Nie miał dużo czasu na reakcję. Przez otwarte okno od strony pasażera wyskoczył z auta w chwili, gdy drzewo spadało na samochód. - Kierujący pojazdem opuścił pojazd o własnych siłach, nie doznając żadnych obrażeń w wyniku zdarzenia - informuje Dariusz Różański z Państwowej Straży Pożarnej w Słupcy. A pan Tadeusz składa ręce do modlitwy. - To cud. Teraz w podzięce pójdę na pielgrzymkę - zapewnia.

Zobacz: Piorun ZABIŁ 34-letnią kobietę podczas zbierania jagód. Tragedia w Małej Łące (woj. śląskie)

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki