TRAGEDIA nad Bałtykiem! Zginęły dwie dziewczynki

i

Autor: fotomontaż "SE" TRAGEDIA nad Bałtykiem! Zginęły dwie dziewczynki

TRAGEDIA nad Bałtykiem! Zginęły dwie dziewczynki

2016-08-09 4:00

Tragedia nad Bałtykiem! Dwie dziewczynki zaginęły w niedzielę podczas kąpieli w morzu w Ustce i w Łebie. Wczoraj po południu wyłowiono zwłoki 11-latki z Rzeszowa. Nadal poszukiwana jest 7-letnia Nikola B. ze Słupska.

Oba dramaty wydarzyły się w niedzielę. W Ustce 7-letnia Nikola pluskała się w morzu. Nagle zniknęła. - Dziewczynka weszła do wody z ojcem, który na ramieniu trzymał jeszcze małego synka. Morze było bardzo wzburzone, obowiązywał zakaz kąpieli, wywieszone zostały czerwone flagi. W pewnym momencie mniejsze dziecko zaczęło wiercić mu się na ramieniu i spuścił wzrok z 7-latki. Po chwili już jej nie widział. Opiekunowie przez dwie godziny szukali córki na własną rękę, dopiero kiedy nie było efektów, powiadomili policję - informuje Robert Czerwiński, rzecznik policji w Słupsku. Funkcjonariusze nie wykluczali, że dziewczynka wyszła na brzeg i się zagubiła. Wczoraj od godz. 4 rano policjanci na quadach patrolowali plażę. Na wodzie dziecka szukali strażacy w łodziach, ratownicy WOPR i SAR.

Kilkadziesiąt kilometrów na wschód, w Łebie, w morzu zaginęła 11-latka, która nad Bałtyk przyjechała z rodzicami i 12-letnim bratem z Rzeszowa. Do wody weszła z ojcem i bratem pomimo wywieszonej czerwonej flagi. Rodzina kąpała się między drewnianymi falochronami w miejscu, które jest najbardziej niebezpieczne. W niedzielę były tam pod wodą doły o głębokości 5-7 metrów. Nagle całą trójkę porwała fala. Chłopiec kurczowo trzymał się drewnianego pala ostrogi wychodzącej w morze. Dzięki temu udało się go wyciągnąć. Był mocno przestraszony, opił się wody, ale chwilę później wszystko było z nim w porządku. Jego ojciec chciał ratować córkę. Popłynął razem z falą na czwarty falochron. Tam go wyłowili ratownicy. Był nieprzytomny. Po reanimacji odzyskał świadomość. Niestety, 11-letniej dziewczynki nie udało się odnaleźć.

- Do końca życia zostanie z tym, że zostawił córkę w morzu - mówi Marek Chadaj, koordynator ratowników WOPR na kąpielisku w Łebie. - Pół godziny wcześniej wyganialiśmy go z wody. Mówiliśmy, że nie można się tam kąpać, ale on i tak poszedł - dodaje.

Wczoraj w południe, 15 kilometrów od plaży w Łebie, morze wyrzuciło ciało zaginionej 11-latki. Natknęli się na nie przypadkowi wczasowicze.

Nigdy nie ignoruj ostrzeżeń ratowników

Od kilku dni warunki atmosferyczne nie sprzyjają kąpielom w morzu. Jest chłodno, wietrznie, są duże fale. Ratownicy przypominają, że gdy nad plażami pojawiają się czerwone flagi, nie wolno wchodzić do wody. Nie można też kąpać się w miejscach niestrzeżonych.

WOPR wyprodukował specjalne opaski dla dzieci, które rozdawane są plażowiczom. Dostają też ulotkę ostrzegającą przed zagrożeniami. Przy ratownikach rodzice wpisują na opasce imię i nazwisko dziecka oraz numer kontaktowy do siebie. Jeżeli nie dysponujemy taką możliwością, możemy wypisać flamastrem na ramieniu pociechy numer naszego telefonu.

Dziecko trzeba ubrać w charakterystyczne, najlepiej kolorowe, spodenki lub też założyć mu widoczną z daleka czapeczkę.

Nawet przy niewielkiej fali należy dziecka pilnować, nie pozwalać się mu oddalać i nie tracić go nawet na chwilę z oczu.

Zobacz: GIGANTYCZNA kolejka na... Giewont!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki