Nowe wieści z Meksyku. Pochowali sekretnie polskiego podróżnika!

2018-05-09 18:36

Podróżnik Krzysztof Chmielewski (+37 l.) został pochowany dwa dni po tym, jak jego ciało zostało znalezione pod koniec kwietnia w wąwozie w meksykańskim stanie Chiapas. Zdaniem bliskich pochowali go, by zatrzeć dowody makabrycznej zbrodni.

Pani Kasia (48 l.), przyjaciółka pana Krzysztofa, o którym słuch zaginął 19 kwietnia i którego ciało znaleziono tydzień później w wąwozie niedaleko miejscowości Ocosingo w stanie Chiapas w Meksyku, jest w szoku. Nie dość, że nie jest pewne czy faktycznie ciało należy do jej przyjaciela, bo gdy je znaleziono było pozbawione głowy, to jeszcze nikt nie dał szans aby bliscy mogli się z nim godnie pożegnać. - Dowiedziałam się o tym we wtorek, podobnie jak jego siostra Iza (35 l.). Krzysztof został pochowany w Meksyku bez naszej wiedzy i zgody, a informacje przekazał nam konsul – mówi „Super Expressowi” pani Kasia.

Znała Krzysztofa od 12 lat, mieszkał u niej w Glasgow przed wyruszeniem na wyprawę życia z Kanady do Argentyny. - Z materiałów, które zbierał w trakcie wszystkich swoich podróży chciał zmontować film i napisać książkę – wspomina. Teraz jako bliska osoba jest również informowana na bieżąco o śledztwie, które prowadzi prokuratura meksykańska. Nie kryje jednak oburzenia w związku z sekretnym pogrzebem podróżnika. - Prawdopodobnie pochowano go, żeby zatrzeć ślady zbrodni, bo to na pewno nie był nieszczęśliwy wypadek, jak twierdziła meksykańska prokuratura. Zresztą dla mnie Krzysztof nie został pochowany. Oni się po prostu w bestialski sposób pozbyli jego ciała – dodaje.

Jakie ślady chcieli zatrzeć meksykańscy śledczy. Początkowo sprawą zajął się prokurator Arturo Lievano. W medialnych oświadczeniach mówił o znalezieniu ciała z uszkodzeniami wskazującymi na wypadek. Podróżujący na rowerze Chmielewski miał według niego spaść do wąwozu. Tym oświadczeniom nie dał jednak wiary meksykański dziennikarz Juanjo Brínguez (38 l.). Zaczął swoje prywatne śledztwo. Dotarł do wyników sekcji zwłok., z których wynika, że ciało było bez głowy, miało tez odciętą stopę. - Przy zwłokach nie było żadnych dokumentów ani pieniędzy. Rower także gdzieś zniknął. Pojawił się za to świadek, który widział trzech mężczyzn przenoszących zwłoki. Poza tym przy upadku z takiej wysokości wnętrzności byłyby porozrywane, a z sekcji zwłok wynika, że były w nienaruszonym stanie – mówił nam kilka dni temu Brínguez.

Właśnie dzięki jego prywatnemu śledztwu - wypunktowaniu skandalicznych niedopatrzeń śledczych - prokurator Lievano, który świadomie okłamywał opinię publiczną, został odsunięty od sprawy. Zastąpił go prokurator José Luis Sánchez z wydziału ds. zabójstw.

Teraz polski konsul ma się zająć sprawą ekshumacji. Tylko wtedy będzie można ustalić ponad wszelką wątpliwość, czy pogrzebane ciało należy do Polaka, bo w tej chwili nie są tego pewni ani bliscy podróżnika, ani meksykańska prokuratura.

Zdaniem Bríngueza nie może być to jednak niemiecki podróżnik, który zaginął w podobnym czasie co Polak. - Z sekcji wynika, że na ciele nie było tatuażu, więc to nie może być Niemiec – wyjaśnia. Tak czy inaczej niezbędne będą badania DNA, które ostatecznie rozstrzygną sprawę. Siostra Krzysztofa Chmielewskiego już skontaktowała się w tej kwestii z konsulem w Meksyku.

Zobacz też: Meksykanie nie chcą oddać ciała BESTIALSKO zamordowanego polskiego podróżnika

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają