Koszmar Radka i Rafała trwa. Chłopcy trafili do domu dziecka na Śląsku. Ich mama płacze, ale się nie poddaje

i

Autor: Piotr Lampkowski/SUPER EXPRESS Koszmar Radka i Rafała trwa. Chłopcy trafili do domu dziecka na Śląsku. Ich mama płacze, ale się nie poddaje

Koszmar Radka i Rafała trwa. Chłopcy trafili do domu dziecka na Śląsku. Ich mama płacze, ale się nie poddaje

2021-03-04 11:36

Jedynym powodem tego, że sąd zabrał Radka (12 l.) i Rafała (14 l.) Iwonie Kaleśnikow (50 l.) było to, że jej dzieci słabo się uczyły. Po tym, jak mama odwiedziła dzieci w domu dziecka, chłopcy uciekli z niego. Sąd i urzędnicy znaleźli sposób, aby matka nie mogła teraz odwiedzać dzieci. Chłopcy są w domu dziecka oddalonym o 330 kilometrów od rodzinnego domu. Ich mama płacze każdego dnia. Nie poddaje się. Znalazła sobie drugą pracę. Jak mówi musi uzbierać 640 złotych aby święta spędzić z dziećmi.

- Codziennie dzwonię do moich synów. Płaczą przez telefon, zwłaszcza młodszy. Chcą wrócić do domu. Jest mi bardzo przykro, że sąd zdecydował, że będą w domu dziecka tak daleko od domu. Nie mam szansy ich odwiedzić. To ogromne koszty. Zobaczymy się dopiero na święta wielkanocne. Żeby przywieźć ich tu samochodem, muszę uzbierać 640 zł. Uda mi się. Zapracuję na to, ale to ogromne pieniądze. Wysłałam im teraz 200 zł, żeby mieli jakieś kieszonkowe. Bardzo za nimi tęsknię - mówi przez łzy Iwona Kaleśnikow z Szubina koło Bydgoszczy.

Pani Iwona mieszka w Szubinie koło Bydgoszczy. Kobieta swoich synów nie bije. Nie krzyczy na nich. Nie urządza też w domu libacji, bo nie pije alkoholu. Pewnie, gdyby pani Iwona katowała swoje dzieci i gdyby piła na umór, to pracownicy pomocy społecznej baliby się wejść do jej domu. Tak jednak nie jest. Chłopcy pani Iwony to nie są grzeczne dzieci. To łobuzy. Starszy, Rafał, pali. Nie słucha mamy i się nie uczy. Jego młodszy brat wpatrzony jest w niego jak w święty obrazek.

Dalsza część artykułu znajduje się pod galerią zdjęć.

Zobacz koniecznie: Rafał i Radek uciekli z rodziny zastępczej DO MATKI. Dramat małych braci. Co z nimi będzie? [ZDJĘCIA, WIDEO]

Matka dzieci, które trafiły do domu dziecka: marzę by przyjechały na Wielkanoc. Muszę uzbierać 640 zł

Koszmar Radka i Rafała trwa. Chłopcy trafili do domu dziecka na Śląsku. Ich mama płacze, ale się nie poddaje

Chłopcy trzy lata temu trafili do rodziny zastępczej. Kobieta nie poddała się wtedy. Ona kocha swoich synów nad życie. Odzyskała dzieci. Pani Iwona sama wychowuje synów. Pracuje. W październiku wynajęła sąsiadkę, aby była w czasie zdalnych lekcji przy Rafale i Radku w jej malutkim mieszkaniu.

Pani Iwona nie mogła dogadać się z urzędnikami z pomocy społecznej. Wygląda na to, że oni tylko czekali na pretekst, aby zabrać jej dzieci.

Zrobili to 8 lutego. Stało się to po tym, jak starszy nie wrócił na noc do domu. Decyzję o odebraniu jej dzieci, na wniosek urzędników, podjął sąd rodzinny i nieletnich w Nakle nad Notecią. Jedyny powód to słabe wyniki dzieci i to, że pani Iwona, zdaniem sądu, jest niewydolna wychowawczo.

Chłopcy po kilku dniach uciekli z rodziny zastępczej do matki. Znalazła ich policja. Kobieta chce odzyskać dzieci. Napisaliśmy o tym: Wiemy dlaczego sąd odebrał matce Radka i Rafała. Powód wiele osób ZBULWERSUJE.

Urzędnicy i sąd postanowił pokazał kobiecie, kto tu rządzi. Wskazał jej miejsce w szeregu. Dzieci zostały wywiezione do Domu Dziecka w Namysłowie.

- Czy to kara dla dzieci i dla mnie? Czy sąd specjalnie wysłał moje dzieci ponad 400 km od domu, żeby nie mogły uciekać do domu? - pyta pani Iwona.

Kobieta teraz pracuje po 16 godzin na dobę, aby uzbierać pieniądze na przywiezienie dzieci na święta.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki