- Zmarł druh Wojciech Kończal, wieloletni Naczelnik i Prezes OSP w Gąsawie oraz Prezes Zarządu Gminnego ZOSP RP.
- Był autorytetem i wzorem do naśladowania, oddanym służbie i lokalnej społeczności, zawsze gotowym do pomocy.
- Jego śmierć to ogromna strata dla strażaków i całej społeczności Gąsawy, która pogrążona jest w żałobie.
Dotarła do nas wiadomość o śmierci druha Wojciecha Kończala – człowieka, który był nie tylko filarem lokalnej straży pożarnej, ale przede wszystkim sercem i duszą Ochotniczej Straży Pożarnej w Gąsawie.
Zobacz: Tajemnicze pożary aut w Bydgoszczy. Policja bada cztery zdarzenia jednej nocy
W mediach społecznościowych druhowie z OSP Gąsawa pożegnali swojego wieloletniego lidera słowami pełnymi żalu i wdzięczności:
„Z wielkim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci druha Wojciecha Kończala, wieloletniego Naczelnika i Prezesa naszej jednostki, a także Prezesa Zarządu Gminnego ZOSP RP w Gąsawie.
Odszedł od nas człowiek oddany służbie, autorytet i wzór do naśladowania. Pozostanie w naszej pamięci jako druh, który całe swoje życie poświęcił straży, druhom i lokalnej społeczności.
Rodzinie oraz bliskim składamy głębokie wyrazy współczucia i żalu.
Łączymy się z Wami w bólu i modlitwie.
Cześć Jego pamięci.”
Trudno znaleźć słowa, które oddałyby skalę tej straty. Druh Wojciech nie tylko pełnił funkcje i zasługiwał na tytuły – on naprawdę był przywódcą, mentorem, przyjacielem. Jak mówią osoby z jego otoczenia, był zawsze tam, gdzie trzeba było stanąć w obronie drugiego człowieka, zawsze gotów do pomocy – z sercem na dłoni i życzliwym spojrzeniem.
Wspomnienia o druhu Wojciechu płyną również z innych jednostek. Druhowie z OSP w Obudnie napisali:
„Druhu Prezesie. Nie mówimy żegnaj, a do zobaczenia! Byłeś dla nas wzorem, wiele ciepłych słów od Ciebie otrzymaliśmy. Prezesie, my jako dzieci wychowaliśmy się przy Tobie, a Ty zawsze witałeś nas z uśmiechem i dobrym słowem. To wielka strata dla Nas Strażaków, ale także dla rodziny”.
Społeczność Gąsawy i całego regionu pogrążona jest w żałobie. Odszedł człowiek, który przez dekady budował siłę ochotniczej straży – nie tylko murami remizy, ale przede wszystkim ludźmi, których gromadził wokół idei bezinteresownej służby.