Chwile grozy w Elblągu. Dwaj kucharze rzucili się na siebie
Zamówienie jak co dzień – sajgonki, ryż, kurczak w pięciu smakach. Klienci nie spodziewali się, że zamiast obiadu dostaną pokaz brutalnej walki na noże. W samym środku dnia, w zatłoczonej galerii handlowej w Elblągu, rozegrał się dramat, który mógł zakończyć się tragicznie. Dwóch 32-letnich kucharzy pochodzących z Wietnamu, prywatnie przyjaciele i współlokatorzy, dosłownie skoczyło sobie do gardeł.
Oni często krzyczeli do siebie na zapleczu, ale nigdy wcześniej nie doszło do rękoczynów. Aż tu nagle wrzaski z kuchni, potem jeden wybiegł z nożem, drugi padł. Krew wszędzie!
– relacjonuje jedna z pracownic sąsiedniego punktu gastronomicznego.
Chciał sprowadzić partnerkę do domu. Współlokator powiedział "nie!"
Z ustaleń śledczych wynika, że powodem brutalnego ataku były osobiste porachunki. Cong D., który niespełna rok temu temu przyjechał do Polski, chciał sprowadzić tu swoją partnerkę. Jego kolega z pracy, z którym dzielił mieszkanie, nie wyraził na to zgody – twierdził, że lokum jest za małe. Do tego dochodziły codzienne spięcia przy kuchni: zarzuty o źle przyprawione dania, zbyt długo smażony makaron, brak szacunku.
Karetka musiała przyjechać do galerii handlowej. Trzy ciosy nożem
28 maja doszło do wybuchu emocji. Cong D. (32 l.), pochodzący spod Sajgonu, chwycił za nóż do krojenia kurczaka i zadał koledze trzy silne ciosy – w twarz, ramię i ucho. Ranny mężczyzna stracił przytomność, osunął się na ziemię.
Na szczęście zareagował jeden z klientów, chyba jakiś ratownik, albo żołnierz. Wyskoczył zza lady, zaczął tamować krwawienie ręcznikami, zanim przyjechała karetka.
– mówi świadek zdarzenia.
Wietnamczyk przyznał się do winy. Potrzebny był mu tłumacz
Napastnik został zatrzymany przez policję. Usłyszał zarzuty ciężkiego uszkodzenia ciała. Przyznał się do winy, złożył wyjaśnienia przez tłumacza.
Mężczyzna wskazał, że działał w emocjach, pod wpływem konfliktu osobistego i frustracji związanej z rozłąką. Czynności były trudne przez barierę językową. Trzeba było poprosić tłumacza o udział w czynnościach.
– informuje prokurator Ewa Ziębka z Prokuratury Okręgowej w Elblągu.
Poszkodowany w szpitalu, podejrzanemu grozi 5 lat więzienia
Poszkodowany kucharz wciąż przebywa w szpitalu. Ma rozcięty policzek, uszkodzony mięsień barku, niemal odcięte ucho. Założono mu kilkadziesiąt szwów. Jego dawny przyjaciel – Cong D. – nie może się do niego zbliżać ani z nim kontaktować. Stracił pracę i dach nad głową. Teraz musi szukać nowego miejsca, nowej pracy i – być może – nowego początku. A do tego grozi mu 5 lat więzienia.