Dwa pociągi jechały na czołówkę. Czy mogło dojść do katastrofy? Jest decyzja w sprawie dyżurnych ruchu

i

Autor: Domin Dwa pociągi jechały "na czołówkę". Czy mogło dojść do katastrofy? Jest decyzja w sprawie dyżurnych ruchu

O włos od tragedii

Dwa pociągi jechały na czołówkę. Omal nie doszło do katastrofy. Jest decyzja sądu

Dwa pociągi wypełnione pasażerami jechały jednym torem naprzeciw siebie. Mogłoby dojść do niewyobrażalnej katastrofy, gdyby nie szybka reakcja maszynistów. Po ponad trzech latach od tego zdarzenia, Sąd Rejonowy w Koszalinie ogłosił wyrok dla dyżurnego ruchu ze stacji Nosówko pod Białogardem.

Pociągi z pasażerami jechały wprost na siebie

Przypomnijmy, do zdarzenia doszło 19 sierpnia 2021 roku. Po godz. 11:00 na linii jednotorowej Koszalin-Białogard dwa pociągi dalekobieżne relacji Szczecin Główny - Olsztyn Główny i Olsztyn Główny - Szczecin Główny pędziły wprost na siebie. W pociągach było około 500 pasażerów. Maszynistom obu składów udało się bezpiecznie wyhamować pociągi na wysokości Dunowa. Do katastrofy nie doszło, ale zarzuty sprowadzenia bezpośredniego jej niebezpieczeństwa Prokuratura Rejonowa w Koszalinie przedstawiła 24 sierpnia 2021 r. dyżurnym ruchu ze stacji Koszalin i Nosówko.

Śledztwo umorzono, a następnie wznowiono

Po półtorarocznym śledztwie, uzyskaniu opinii biegłego z zakresu ruchu kolejowego, prokuratura umorzyła postępowanie. Ustalono, że doszło do awarii automatyki kolejowej i dyżurni przeszli na nierejestrowaną łączność komórkową. Przekazali maszynistom pociągów, że jest awaria i ci muszą zachować szczególną ostrożność, stosować się do instrukcji kolejowej, czyli zmniejszyć prędkość składów do 40 km/h i uważnie obserwować tor, by móc w razie zagrożenia w bezpiecznej odległości zatrzymać pociąg. Biegły z zakresu ruchu kolejowego uznał, jak informowała PAP prokuratura, że "w tej konkretnej sytuacji nie było zagrożenia, by katastrofa w ruchu kolejowym mogła się ziścić". Prowadzone przez półtora roku śledztwo umorzono, ale to postanowienie w 2023 r. uchylił Prokurator Generalny, który uznał, że w tej sprawie należało wykonać czynności sprawdzające pracę dyżurnych ruchu. Ustalenie biegłego, że dyżurni ruchu nie złamali przepisów, bo "byli jeszcze maszyniści", Prokurator Generalny ocenił jako niewystarczające.

Śledztwo wznowiono. Prokuratura powołała nowego biegłego, który ostatecznie ocenił, że dyżurny ze stacji w Koszalinie realizował swoje obowiązki mimo uszkodzonego łącza, natomiast w pracy drugiego, ze stacji w Nosówku, były nieprawidłowości.

Postępowanie wobec dyżurnego z Koszalina zostało umorzone w kwietniu 2024 r., natomiast w czerwcu prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Szymonowi L., dyżurnemu ruchu kolejowego ze stacji w Nosówku.

Wyrok już na pierwszej rozprawie

Szymon L. stanął przed Sądem Rejonowym w Koszalinie we wtorek, 5 listopada. Dyżurny ruchu został oskarżony o sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu na jednotorowej linii kolejowej Koszalin – Białogard. Wyrok zapadł już na pierwszej rozprawie.

- Oskarżony Szymon L. przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i dobrowolnie poddał się karze. Zaproponował wyrok, na który prokurator wyrazili zgodę, a sąd zaaprobował – poinformował na łamach Polskiej Agencji Prasowej rzecznik Sądu Okręgowego w Koszalinie sędzia Sławomir Przykucki. - Został skazany na siedem miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na okres próby jednego roku. Musi też zapłacić grzywnę - tysiąc złotych”

Jak wyjaśnił rzecznik SO, sąd zobowiązał także oskarżonego „do informowania na piśmie o przebiegu okresu próby”. Raz na pół roku Szymon L. musi poinformować sąd, gdzie przebywa, pracuje itd.

Czyn z art. 174 KK, o który oskarżony był Szymon L., jest zagrożony karą od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.

Czy dobrze znasz slang kolejowy?

Pytanie 1 z 10
"Badyle" to określenie:
Zabytkowy parowóz zatrzymał się w Szczecinie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki