Pociągi jechały na czołówkę. Omal nie doszło do katastrofy. Interweniował Prokurator Generalny

i

Autor: Domin Pociągi jechały "na czołówkę". Omal nie doszło do katastrofy. Interweniował Prokurator Generalny

O włos od tragedii

Pociągi jechały "na czołówkę". Omal nie doszło do katastrofy. Interweniował Prokurator Generalny

2024-04-29 9:56

Dwa pociągi wypełnione pasażerami jechały jednym torem naprzeciw siebie. Gdyby nie szybka reakcja maszynistów, mogłoby dojść do niewyobrażalnej katastrofy. Mimo, iż śledztwo zostało umorzone, sprawą dwóch dyżurnych ruchu ze stacji Koszalin i Nosówko podejrzanych o sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu kolejowym nadal zajmuje się prokuratura. To za sprawą Prokuratora Generalnego, który uchylił postanowienie o umorzeniu śledztwa.

Przypomnijmy, do zdarzenia doszło 19 sierpnia 2021 roku. Po godz. 11:00 na linii jednotorowej Koszalin-Białogard dwa pociągi dalekobieżne relacji Szczecin Główny - Olsztyn Główny i Olsztyn Główny - Szczecin Główny pędziły wprost na siebie. Maszynistom obu składów udało się bezpiecznie wyhamować pociągi na wysokości Dunowa. Do katastrofy nie doszło, ale zarzuty sprowadzenia bezpośredniego jej niebezpieczeństwa Prokuratura Rejonowa w Koszalinie przedstawiła 24 sierpnia 2021 r. dyżurnym ruchu ze stacji Koszalin i Nosówko.

Po półtorarocznym śledztwie, uzyskaniu opinii biegłego z zakresu ruchu kolejowego, prokuratura umorzyła postępowanie. Wówczas rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski, informując o wynikach śledztwa, mówił, że w dniu zdarzenia doszło do awarii automatyki kolejowej i dyżurni przeszli na nierejestrowaną łączność komórkową. Przekazali maszynistom pociągów, że jest awaria i ci muszą zachować szczególną ostrożność, stosować się do instrukcji kolejowej, czyli zmniejszyć prędkość składów do 40 km/h i uważnie obserwować tor, by móc w razie zagrożenia w bezpiecznej odległości zatrzymać pociąg.

- Biegły uznał, że w tej konkretnej sytuacji nie było zagrożenia, by katastrofa w ruchu kolejowym mogła się ziścić. Maszyniści mieli wiedzę o awarii, zastosowali się do instrukcji i pociągi wyhamowały - podkreślał wówczas prok. Gąsiorowski. Jak dodał, nie da się ustalić, jaka była treść komunikatów przekazywanych przez dyżurnych sobie nawzajem, bo te rozmowy nie były rejestrowane.

- Nie można więc ustalić, komu należy przypisać winę, że pociągi znalazły się na jednym torze, jadąc na siebie – ocenił prokurator.

Umorzonym postępowaniem zainteresował się Prokurator Generalny. Uznał je za bezzasadne.

- Po analizie na podstawie art. 328 kpk Prokurator Generalny uchylił postanowienie o umorzeniu w celu dalszego prowadzenia tego śledztwa - poinformował w piątek, 26 kwietnia 2024 r. prok. Gąsiorowski. Jak zaznaczył, zdaniem Prokuratora Generalnego, „w tej sprawie jeszcze istnieje możliwość wykonania czynności i ewentualnie sprawdzenia, jak ci dyżurni ruchu pracowali”. Ustalenie biegłego, że dyżurni ruchu nie złamali przepisów, bo „byli jeszcze maszyniści” to za mało do zamknięcia śledztwa.

W kontynuowanym przeciwko obu dyżurnym ruchu kolejowego postępowaniu prokuratura powołała nowego biegłego do sporządzenia kolejnej opinii. Ta w toku śledztwa była jeszcze uzupełniana. Ostatecznie biegły ocenił, że jeden z dyżurnych realizował swoje obowiązki mimo uszkodzonego łącza, natomiast w pracy drugiego miałyby być nieprawidłowości.

- Po dodatkowym przesłuchaniu dyżurnych ruchu prokuratura rejonowa doszła do wniosku, że wobec jednego z nich zostanie umorzone postępowanie. Stało się to w kwietniu br. Ono jeszcze nie jest prawomocne. Pokrzywdzone osoby, tu głównie chodzi o pasażerów obu pociągów, mogą wystąpić o odpis postanowienia o umorzeniu, mieć wgląd do akt. Możliwe jest składanie zażaleń. Co do drugiego dyżurnego postępowanie trwa. Aktualnie śledztwo przedłużone jest do końca czerwca – wskazał prok. Gąsiorowski.

W obu pociągach, które 19 sierpnia 2021 r. jechały na siebie po jednotorowej linii Koszalin-Białogard, było około 500 pasażerów.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki