
Do tragedii doszło w święta Bożego Narodzenia, w nocy z 25 na 26 grudnia 2023 roku w Złocieńcu (woj. zachodniopomorskie), na podwórku rodzinnego domu przy ul. I Dywizji Wojska Polskiego. Arkadiusz Ż strzelił w kierunku swojego ojca. Wcześniej mężczyzna miał popychać i wyganiać z domu swoją partnerkę i jej kuzyna.
Polecany artykuł:
Z ustaleń śledczych wynika, że Arkadiusz Ż. oddał co najmniej dwa strzały do ojca z pistoletu, na którego posiadanie miał zezwolenie. Poszkodowany zginął na miejscu, a sekcja zwłok wykazała rany w okolicach klatki piersiowej i jamy brzusznej. W chwili zatrzymania Arkadiusz Ż. był pod wpływem alkoholu i marihuany. Mężczyzna usłyszał zarzuty 27 grudnia 2023 roku, ale nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.
Do sądu trafił już akt oskarżenia przeciwko 38-latkowi. Arkadiusz Ż. stanie przed sądem nie tylko za zabójstwo, ale także za naruszenie nietykalności cielesnej swojej partnerki i jej kuzyna oraz za nielegalne posiadanie amunicji. Jak poinformowała prokuratura, oskarżony od kwietnia do grudnia 2023 roku posiadał bez zezwolenia ponad 160 sztuk amunicji do różnego rodzaju broni.
Jak zaznaczył prok. Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie, jeśli sąd uzna Arkadiusza Ż. za winnego zabójstwa i naruszenia nietykalności, może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.
- Zgodnie z opinią biegłych psychiatrów, uzupełnianą w trakcie postępowania przygotowawczego, czynów zabójstwa i naruszenia nietykalności cielesnej Arkadiusz Ż. miał się dopuścić, mając ograniczoną w stopniu znacznym zdolność rozumienia znaczenia czynów i pokierowania swoim postępowaniem - tłumaczy prok. Gąsiorowski. Dodał również, że ograniczona poczytalność nie jest podstawą do umorzenia śledztwa, a Arkadiusz Ż. pozostaje tymczasowo aresztowany.
Szczegóły śledztwa w sprawie zabójstwa w Złocieńcu
W toku śledztwa zgromadzono liczne opinie biegłych z zakresu genetyki, balistyki, chemii oraz przeprowadzono obserwację psychiatryczną oskarżonego. 38-latek składał różne wyjaśnienia, początkowo nie przyznając się do winy, a później nie wykluczając swojego sprawstwa.
- Mówił, że sięgnął do szafki po broń, bo był przekonany, że nieznany napastnik atakuje go gazem, a on działał w obronie własnej i dzieci - relacjonuje prokurator.
Arkadiusz Ż. przyznał, że użył pistoletu i oddał strzały, ale twierdził, że nie celował do nikogo, a strzały miały być ostrzegawcze.
Za zabójstwo grozi mu nawet dożywocie.